Niecodzienna scena rozegrała się we wtorkowy poranek w centrum Bochum. Młody mężczyzna uciekł z policyjnego aresztu, wspiął się na dach budynku i przez ponad godzinę terroryzował funkcjonariuszy, zrzucając na nich dachówki. Policja mówi o cudzie, że nikt nie został ranny.
Ucieczka zakończona wspinaczką na dach
Do zdarzenia doszło we wtorek rano (29 kwietnia) w Bochum, w Zagłębiu Ruhry. Około godziny 8:50 18-letni mieszkaniec miasta zbiegł z aresztu, wykorzystując nieuwagę funkcjonariuszy. Mężczyzna szybko wspiął się na dach pobliskiego budynku i rozpoczął niebezpieczny pokaz agresji.
Świadkowie relacjonują, że chłopak biegał i wyrywał dachówki z dachu, którymi następnie rzucał w policjantów jak frisbee. Jak relacjonuje jedna z kobiet w rozmowie z Bild: „Baliśmy się, że zaraz spadnie. To wyglądało jak scena z filmu akcji.”
90 minut na wysokości 20 metrów
Policja natychmiast zamknęła ulice wokół miejsca zdarzenia i wezwała wsparcie straży pożarnej. Funkcjonariusze próbowali nawiązać kontakt z mężczyzną z jednego z mieszkań na poddaszu budynku, jednak ten ignorował wezwania. Zamiast tego, zdobył krzesło z jednego z balkonów, wspiął się z nim aż na komin i wygodnie się usadowił, obserwując zamieszanie z wysokości około 20 metrów.
W tle całego incydentu widoczna była charakterystyczna konstrukcja zielonego szybu kopalnianego Deutsches Bergbau-Museum – jednej z wizytówek Bochum. Całe zajście obserwowały dziesiątki mieszkańców, którzy zatrzymywali się, by śledzić rozwój wydarzeń.
Błaha przyczyna – poważne skutki
Jak wynika z ustaleń dziennika Bild, cała sytuacja rozpoczęła się od drobnego incydentu. Młody mężczyzna rankiem znieważył funkcjonariuszy podczas rutynowej kontroli patrolu. Został przewieziony do komendy głównej policji w Bochum, gdzie planowano osadzić go tymczasowo w celi, aż się uspokoi.
Zanim jednak do tego doszło, 18-latek wykorzystał chwilę nieuwagi policjantów i uciekł.
Zatrzymanie i dalsze kroki
Po blisko półtoragodzinnych negocjacjach, około godziny 10:20, policji udało się nakłonić młodego mężczyznę do zejścia z dachu. Na ziemi został natychmiast obezwładniony i zakuty w kajdanki, ponieważ stawiał czynny opór podczas zatrzymania.
Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, choć uszkodzenia budynku i zagrożenie życia były realne. Na miejscu pozostały jedynie straty materialne, których dokładna wysokość nie została jeszcze oszacowana.
Jak poinformował rzecznik policji w Bochum, Jens Artschwager, trwa analiza zachowania zatrzymanego. Policja i urząd ds. porządku publicznego rozważają skierowanie 18-latka na badania psychiatryczne, by ocenić, czy wymaga leczenia zamkniętego.
Podsumowanie
Z pozoru błaha sprzeczka z patrolem przerodziła się w poważny incydent z udziałem wielu służb, który na ponad godzinę sparaliżował fragment miasta Bochum. Choć sytuacja zakończyła się bez ofiar, działania młodego mężczyzny mogły doprowadzić do tragedii. Zdarzenie to skłania do refleksji nad kwestią bezpieczeństwa w policyjnych jednostkach oraz zdrowia psychicznego zatrzymanych.
źródło: bild.de
A gdyby go od razu zestrzelili, to by i dach nie ucierpiał i społeczeństwo skorzystało.
Za PZPR na wiosce mojej w Polsce JEDEN z swojego domu, rozebrał cały komin i rzucał cegłami w Milicjantów a dopiero jak zabrakło cegieł to dachówkami
Kolejny czarnuch co mu się wszystko należy i nic mu nikt nie zrobi . Uciekła małpa z zoo
Deportacja do Guantanamo, a nie cackanie się z patusem.