Podobno nasze prawdziwe cechy narodowe poznaje się żyjąc z nami na obczyźnie. Czy po przekroczeniu granicy zmienia się nasza mentalność i jak to bywa z naszymi stereotypowymi charterami tutaj w Niemczech?
Pracowici?
Owszem, to przecież cecha która nieodłącznie wiążę się z celem naszej emigracji; ekonomią, decydujemy się na przeprowadzkę i zmiany w oparciu o naszą pracę a sumienność w jej wykonywaniu daje nam poczucie spełnienia i fundamenty finansowo-moralne na dalsze życie. Wydajnością już od pokoleń nadrabiamy braki w niemieckim i mimo niekiedy krzywych spojrzeń współpracowników dajemy radę, nawet za dwóch!
Religijni?
Pierwszy test naszej ogólnie pojętej wiary to zameldowanie i rubryka od której wypełnienia zależy podatek kościelny, większość z nas pozostawia ją pustą bo przecież liczy się pokazówka, zwłaszcza lans na niedzielnej mszy, a nie dziesięcina od wypłaty… przyjechaliśmy tu zarabiać, nie wierzyć i wygodnie zapominamy o tym że wiara bez uczynków jest martwa, biblijnej pokory nie zabraknie nam jednak w rodzinnych parafiach gdy pojawią się ewentualne problemy przy zawarciu związku małżeńskiego i innych sakramentach.
Kombinatorzy?
Oczywiście, lata komunizmu zrobiły swoje, mamy to we krwi a najlepiej wychodzi nam oszukiwanie samych siebie, przymykamy oczy na własne słabości, brak kultury i niewiedzę jednocześnie dziwiąc się brakiem podwyżki i szacunku u innych. Kombinowania jak tylko wykiwać system socjalny, sąsiada albo pracodawcę można się od nas uczyć, co oczywiście uważamy za naszą wielką zaletę i to chyba… jedyna wada. Finanzamt i tak większość oszukuje, to się nie liczy, więc może ktoś chce rachunki za zeszły rok?
Sympatyczni?
Dla kilku Euro więcej jesteśmy przesympatyczni, oczywiście dla niektórych, a dla reszty sardoniczny uśmiech, a w duchu życzenia by ci się jak najgorzej wiodło. Większą satysfakcję czerpiemy z cudzych porażek aniżeli sukcesów których często zazdrościmy, samemu po cichu do nich dążąc… na tą cechę chyba jednak żadne granice nie maja wpływu. Tutaj dochodzi jedynie syndrom „niemca”, gdy unikamy mówienia po polsku znajdując się w zasięgu słuchu/wzroku naszych rodaków, mało to sympatyczne na tle innych nacji które trzymają się razem, my po swojemu, bez integracji, nie warto…
Ambitni?
Niemcy to kraj możliwości, praca i rozwój popłaca a inwestycje w siebie są tutaj znaczenie pewniejsze niż w Polsce. Możemy być kim tylko chcemy, jednak preferujemy styl dystansowania się od takich osób, innych ambitnych charakterów zamiast samemu wziąć się za swoje życie, bo po co? Tak łatwiej, a zasiłek już wczoraj powinien być na koncie! Wymagamy od dziewczyny (pomóż z tłumaczeniem) pracodawcy (gdzie podwyżka?) sąsiadów (ciszej „muslimy”, pić nie można), współlokatora (ogarnij ten syf w zlewie bo mój się nie mieści), tylko często nie od samych siebie.
Malkontenci?
Narzekałem w Polsce, dlatego teraz przyjechałem ponarzekać w Niemczech. Pesymizm i wieczne niezadowolenie to nasz narodowy sport, bo ciągle nam czegoś do szczęścia brakuję. Zbyt wielką uwagę przywiązujemy do nieistotnych rzeczy a szczęście uzależniamy od „potrzeb” typu; będę szczęśliwy gdy …
Bardzo czesto mozna spotkać robotników polskich w lidlu , najczęściej nie chce się człowiek przyznawać ze to rodacy .Odrazu z daleka słychać wyrazy na k…,h… skrzynka piwa przy kasie które jest otwierane w drodze do zaparkowanego auta. Ludzie zachowują się jak zerwani ze smyczy. Na autostradzie w DE pokornie jadą bo się boją ze podczas kontroli się nie dogadają a po przekroczeniu PL granicy „słoma z butów wystaje” .70% polaczkow na zachodzie to prawdziwi patole ciężko kogoś normalnego spotkać żeby nie cwaniakował
Ironiczna zagadka… Jak na autostradowych stacjach paliwowych rozpoznać narodowość panów oddających mocz w krzaki, którym szkoda było 50 centów na łazienkę? … po wielkich logach firm; C.Klein, Hilfiger i BOSS na plecach.
Tekst majacy nam uswiadomic jacy to jestesmy bee?Osoba piszaca uzywa drugiej osoby liczby mnogiej ale jednoczesnie daje wszystkim wszystkim do zrozumienia , ze ¨my¨to nie ona.