Lisa-Maria Kellermayr była znana w całej Austrii ze swojego zdecydowanego publicznego poparcia dla szczepień przeciwko koronawirusowi. Kiedy jednak groźby nasiliły się, lekarka zabarykadowała się ze strachu w swoim gabinecie w Seewalchen am Attersee. Tam urządziła specjalnie zabezpieczony schron (tzw. panic room).
W piątek rano znaleziono ją martwą w tym pomieszczeniu. Prokuratura w Wels (Górna Austria) wykluczyła, że padła ofiarą morderstwa.
Jak podaje austriacka „Kronen Zeitung”, lekarka zajmująca się szczepieniami pozostawiła po sobie trzy listy samobójcze. Jeden z listów zaczyna się od wersów: „Nie martw się, prawdopodobnie nie znajdziesz mnie żywej. Jest 02:30. Wycofałam się do pokoju paniki i zabiję się. Nie mogę już dłużej wytrzymać”.
Według „Kronen Zeitung” zdesperowana lekarka medycyny i zwolenniczka szczepień przeciwko koronawirusowi mówiłą, „że dużo się mówiło, ale nikt nic nie zrobił”.
W liście samobójczym dr Lisa-Maria Kellermayr pozytywnie wspomina byłego ministra zdrowia Rudolfa Anschobera (Zieloni). Zakończenie listu pożegnalnego jest jednak dramatyczne: „Przeklinam regionalną dyrekcję policji w Górnej Austrii!”. Najwyraźniej lekarka poczuła się opuszczona przez władze.
Obecny minister zdrowia Austrii Johannes Rauch (Zieloni) zareagował z przerażeniem na wiadomość o śmierci lekarki. „Groźby śmierci wobec niej i jej pracowników były brutalną rzeczywistością. Nienawiść wobec ludzi jest niewybaczalna. Ta nienawiść musi się wreszcie skończyć” – napisał na Twitterze.
Czy lekarka została popchnięta do samobójstwa?
Lekarka zamknęła swój gabinet pod koniec czerwca, a w połowie lipca zapowiedziała, że nie otworzy go ponownie. Jeszcze wcześniej lekarka zabarykadowała się w pomieszczeniach i wynajęła za 100 tys. euro ochronę.
Od listopada 2021 roku lekarka wielokrotnie otrzymywała nienawistne wiadomości, a nawet groźby śmierci, które sama upubliczniła.
Na swojej stronie internetowej uzasadniła ten krok, mówiąc, że od miesięcy otrzymywała listy z pogróżkami „od przeciwników środków koronawirusowych i sceny antyszczepionkowej” i że nie może już sobie pozwolić na koszty środków bezpieczeństwa.
W jednym z listów z pogróżkami ktoś opisał, jak mógłby dostać się do gabinetu, by torturować i zabić lekarkę i jej personel. Lekarka od dłuższego czasu była pod ochroną policji. Policja nadal prowadzi śledztwo w sprawie nieznanych osób w związku z listami z pogróżkami. Według prokuratury śmierć kobiety nie wpłynęła na zmianę przebiegu śledztwa, a policja wciąż czeka na raport końcowy.
Jak podaje „Kronen Zeitung”, lekarka najwyraźniej od jakiegoś czasu zmagała się ze swoją wewnętrzną rozpaczą. Już dwa tygodnie temu chciała umrzeć przez wlew, ale została uratowana. W międzyczasie rząd Austriackiej Partii Ludowej (ÖVP) i Zielonych niezwykle złagodził środki koronawirusowe. Zniesiono obowiązkowe szczepienia, a od 1 sierpnia żadna osoba zarażona koronawirusem nie będzie musiała przebywać w izolacji.
źródło: bild.de
A moze to sumienie??
Pewnie ja pogryzło coś wewnatrz
To raczej powiedziałbym, że Pani miała coś nie tak pod kopułą, ale komuchy powiedzą, że to antyszczepy ją zaciukały… kawałkiem papieru z tuszem. A do tego zakutego łba Johannes’a Rauch’a miałbym jedną prostą radę: niech się keczupuje ten co chce, reszty nie masz prawa tykać dzbanie, bo to właśnie nazywa się „wolność”.