Zapraszamy do przeczytania bardzo interesującego wywiadu z Anną Jędrzejczyk, autorką bloga angielski-niemiecki.com, która opowie między innymi o swoich doświadczeniach zdobytych podczas pobytu w Niemczech, czy nauce języka niemieckiego.
Adam Gaik: Miała Pani okazję mieszkać przez jakiś czas w Niemczech. Czy uczyła się Pani języka niemieckiego wcześniej w Polsce? Czy głównym celem wyjazdu do Niemiec była chęć nauki niemieckiego?
Anna Jędrzejczyk: Języka niemieckiego uczyłam się od podstawówki, ale niestety nie przypadł mi do gustu. Język niemiecki był dla mnie twardym językiem, którego gramatyka była o wiele bardziej skomplikowana niż gramatyka języka angielskiego. Pomimo tego, że sposób nauczania w państwowych szkołach nie zachęcił mnie do języka niemieckiego, w późniejszych latach nadal starałam się nauczyć tego języka, ale tym razem już w różnych prywatnych szkołach językowych. Niestety bez większego efektu – przez parę lat byłam ciągle na poziomie podstawowym. Wiedziałam jednak, że znajomość języka niemieckiego jest kluczem na rynku pracy. Było bardzo dużo ofert pracy w Polsce, które wymagały znajomości języka niemieckiego. Chciałam zwiększyć swoje szanse na rynku pracy. Wyjechałam do Niemiec, aby szybko nauczyć się języka niemieckiego, gdyż w Polsce mi się to niestety nie udawało. Myślałam, że nauczę się mówić w języku niemieckim po miesiącu intensywnego kursu w Monachium, ale okazało się, że bardzo się myliłam. Języka obcego uczy się przez całe życie, a stopień zaawansowany można osiągnąć m.in. po paru latach mieszkania w Niemczech. Oczywiście tylko wtedy, jeśli ograniczy się do minimum język polski, a języka niemieckiego używa się na co dzień, nawet jeśli na początku oznacza to jedynie gestykulowanie i wypowiadanie pojedynczych słów.
Na ile lekcje języka niemieckiego, na które miała Pani okazję uczęszczać w Polsce przygotowały Panią na wyjazd do Niemiec? Czy po przyjeździe do naszych zachodnich sąsiadów była Pani w stanie swobodnie się porozumieć? Czy jest Pani w stanie ocenić jak długo należy się uczyć języka niemieckiego w Polsce, aby móc się dogadać na co dzień w Niemczech?
Przed wyjazdem miałam dość naiwne podejście – stwierdziłam, że jeśli nie będę w stanie się porozumiewać w języku niemieckim, to zawsze mogę użyć języka angielskiego, który akurat znałam bardzo dobrze. Rzeczywiście można się porozumieć, ale nieznajomość języka niemieckiego znacznie ogranicza szanse zawodowe i prywatne w Niemczech. Nie jest tak łatwo znaleźć mieszkanie w dobrej cenie, nie jest tak łatwo znaleźć dobrą pracę, nie jest też łatwo znaleźć przyjaciół. Potrzebowałam roku, aby zacząć w miarę swobodnie rozmawiać w języku niemieckim, czyli po roku osiągnęłam poziom średnio zaawansowany. Dobrze jest, jeśli miało się jakikolwiek kontakt z językiem już w Polsce. Nawet jeśli osiągnęło się jedynie poziom podstawowy, to jest to już jakiś punkt zaczepienia, aby móc się dalej w tym zakresie rozwijać. Ja nauczyłam się języka niemieckiego bardzo szybko również dlatego, że ograniczyłam do minimum moje kontakty z Polakami oraz z językiem polskim. Nie wychodziłam również na imprezy ani spotkania, tylko uczyłam się codziennie języka niemieckiego w szkole językowej, podsłuchiwałam rozmowy w autobusach, w pubach i starałam się wybierać osoby, rodowitych Niemców, Niemki, które mogłyby się stać moimi wzorami do naśladowania. Starałam się potem je naśladować. Dodatkowo, aby móc utrzymać się, pracowałam, używając języka niemieckiego. Po 3 latach mieszkania w Niemczech zdałam egzamin językowy na poziomie C2, czyli najwyższym. Wiązało się to jednak z niesamowitym samozaparciem, ograniczeniem kontaktu z językiem polskim i z językiem angielskim oraz ciągłym „próbowaniem” siebie w niemieckojęzycznym środowisku, w którym na początku siebie ośmieszałam z poziomem językowym, jaki wówczas reprezentowałam. Jednakże byłam tego świadoma i nie poddawałam się. Wiedziałam, że muszę się szybko nauczyć języka, bo tyle w niego zainwestowałam, że muszę to dokończyć. Nie przypuszczałam jednak, że będzie to trwało parę lat. Po osiągnięciu celu wróciłam do Polski. Przy czym zauważyłam, że te lata mnie bardzo zmieniły. Na korzyść. Głównie pod kątem cierpliwości i przekonania: jeśli czegoś bardzo chcesz, to „to” osiągniesz. Prędzej czy później, ale osiągniesz. Musisz tylko chcieć i wiedzieć, czego chcesz. Przy okazji odnalazłam swoją pasję: język niemiecki. Jeśli człowiek postrzega coś jako swoją pasję, a nie jako wysiłek lub mus, to uczy się o wiele szybciej. Dlatego dla mnie jest to takie ważne, aby moi uczniowie najpierw znaleźli pasję w języku niemieckim albo w kulturze niemieckiej, a nie tylko mieli przed oczami cel większych zarobków. Dopóki nie odkrywałam pasji przy nauce tego języka, nie udawało mi się go nauczyć.
Nie potrafię określić, ile czasu potrzeba na nauczenie się języka niemieckiego. Wszystko zależy od samozaparcia ucznia oraz od tego, jakich ludzi spotka na swojej drodze. Ja miałam dużo szczęścia, samokontroli i bardzo wysoką motywację, dlatego w moim przypadku potrzebowałam 3 lat, aby podskoczyć z poziomu podstawowego na poziom zaawansowany. Biorąc jednak pod uwagę moje nieudane próby nauki języka niemieckiego w Polsce można powiedzieć, że uczyłam się tego języka od 15 lat.
Czy po rozpoczęciu nauki języka niemieckiego w Niemczech dostrzegła Pani jakieś znaczące różnice w nauczaniu pomiędzy kursami w Polsce oraz w Niemczech?
Tak. Kursy językowe w Niemczech są prowadzone tylko w języku niemieckim. Bardzo złudne jest przekonanie niektórych Polaków, że nauczyciel niemieckiego, germanista, musi znać świetnie język polski, aby móc uczyć języka niemieckiego. Ja nauczyłam się języka niemieckiego u Niemców i nie porozumiewałam się z nimi w języku polskim. Jeśli nie mogłam czegoś powiedzieć, to narysowałam to, co mam na myśli. Albo pokazałam poprzez gesty. Może to być cokolwiek, byle nie używanie języka ojczystego. Co się wtedy okazało? Okazało się, że wiele słów można przetłumaczyć na język polski, ale oznaczają one coś innego, np. „ein Freund”, czyli „przyjaciel” w języku polskim. W języku niemieckim słowo to może oznaczać również Twojego partnera! I nie chodzi tu o sens ironiczny. Za to wyrażenie „mein Freund”, czyli „mój przyjaciel”, to już konkretna i jasna informacja, że z daną osobą jesteś w związku. Niby małe różnice, ale… mające ogromne znaczenie w życiu, bo każde niedopowiedzenie jest idealnym polem do nieporozumień. O takich niuansikach i różnym postrzeganiu niby tych samych słów napisałam w swojej książce – „Znasz angielski? Poznaj niemiecki! Kompendium językowo-kulturowe”.
W Polsce niestety większość germanistów mówi w czasie lekcji w języku polskim, co dla mnie jest jakimś nieporozumieniem. Mogę to jedynie zrozumieć wtedy, jeśli uczeń chce nauczyć się tłumaczenia z języka polskiego na język niemiecki i na odwrót. Ale takie osoby idą zazwyczaj na studia tłumaczeniowe, a nie do szkół językowych. Uczeń bowiem nie płaci za to, aby słuchać języka polskiego, ale właśnie języka niemieckiego! Nawet osoba na poziomie podstawowym jest w stanie zrozumieć podstawowe kwestie, jeśli nauczyciel ma stosowne podejście do tego ucznia. Co to znaczy? Powtarzanie i próbowanie różnych sposobów wyjaśnienia danego zjawiska. To, co teraz robię na blogu lub na kanale YouTube, gdzie używam języka polskiego do tłumaczenia języka niemieckiego, to jedynie materiał pomocniczy dla moich uczniów. Bezpłatny. U mnie płatne są tylko i wyłącznie lekcje w języku niemieckim. Oczywiście, jeśli uczeń wymaga koniecznie języka polskiego na lekcji, to staram się go używać, ale podkreślam, że każde przejście na język polski będzie spowalniać postępy w nauce języka niemieckiego.
Obecnie mieszka Pani w Polsce i do Pani zajęć należy między innymi nauczanie języka niemieckiego. Co skłoniło Panią do powrotu do Polski?
W Niemczech po paru latach emigracji osiągnęłam wszystko, co sobie zaplanowałam i nie chciałam tworzyć sobie tam nowych celów. Dzień, w którym zdobyłam certyfikat C2, czyli najwyższy certyfikat w języku niemieckim, był dniem, kiedy wiedziałam, że niedługo zmienię swoje życie. Zaczęłam szukać nowych celów i okazało się, że większość tych celów może być zrealizowanych w Polsce, a niektóre tylko tam mogą być zrealizowane. Cele i marzenia napędzają człowieka do dalszych działań. Stwierdziłam, że teraz chcę poznać język niemiecki od strony teoretycznej, a nie tylko praktycznej, i dlatego zaaplikowałam na studia doktoranckie w Polsce. Stwierdziłam, że mogłabym swoją wiedzę przekazać Polakom w Polsce, którzy podobnie jak ja nie zdawali sobie sprawy, jak można nauczyć się języka niemieckiego. Nie w sposób ten typowo szkolny. W sposób praktyczny. Poprzez wprowadzanie życiowych tematów (np. szukanie mieszkania, pracy, załatwianie ubezpieczenia), a nie mało przydatnych w praktyce (w stylu: jakie mamy rośliny w Niemczech). To było coś nowego, coś, co powodowało, że poczułam ponownie wiatr we włosach. Teraz, kiedy jestem w Polsce, mogę stwierdzić, że była to dobra decyzja, gdyż poznałam ludzi, którzy podobnie jak ja interesują się aspektami językowo-kulturowymi. Napisałam książkę na ten temat, która zdobyła uznanie osób chcących nauczyć się języka niemieckiego. Poznałam również Niemców w Polsce, którym tym razem ja pomagam w integracji w polskim środowisku. Czasami odnoszę wrażenie, że mam misję od Boga, aby te dwa narody jednak w jakimś stopniu pogodzić ze sobą. Polacy mają niestety jeszcze dużo żalu do Niemców, a szkoda, bo ja osobiście doświadczyłam od nich dużo dobrego i jestem im bardzo wdzięczna za ich zaangażowanie w nauczaniu mnie. Nadal utrzymuję kontakt z wieloma znajomymi z Monachium, oraz jestem bardzo związana emocjonalnie z Bawarią, co niestety jest często niezrozumiałe przez Polaków. Ciągle słyszę o tym, kiedy wrócę do Bawarii, albo dlaczego tak często o niej mówię. Ludzie nie rozumieją, że okres, który przeżyłam na emigracji, był kluczowy dla całego mojego życia, ale i tak zdecydowałam się wrócić do Polski, głównie dla dalszych marzeń, nie tylko zawodowych. Moja ambitna misja pogodzenia tych dwóch narodów, jest trudniejsza do zrealizowania w Polsce niż w Niemczech. Niemcy bowiem rzadko mają jakiś negatywny stosunek do Polaków. A Polacy? Polscy emigranci w Niemczech mają już przeważnie inny stosunek do Niemców, o wiele bardziej pozytywny. Dlaczego? Ponieważ ich spotkali osobiście i zobaczyli, że nie są tacy źli 🙂
Czy doświadczenie, które zdobyła Pani mieszkając i pracując w Niemczech wpłynęło w jakiś sposób na to, w jaki sposób stara się Pani uczyć teraz innych języka niemieckiego? Być może udało się Pani wypracować jakieś specjalne techniki/tok nauczania, które przynoszą lepsze efekty?
Uważam, że pojęcia „najlepsza metoda”, „technika” to jedynie chwyty marketingowe różnych nauczycieli języków obcych, którzy chcą przekonać swoich uczniów, że to oni są najlepsi w branży. W rzeczywistości każdego ucznia należy traktować indywidualnie, a nie testować metody, które być może były dobre dla jednej osoby, ale dla drugiej osoby już niekoniecznie. Przy kursach grupowych jest to oczywiście utrudnione, ale moim zdaniem – jeśli nauczyciel zauważa, że jakiś uczeń nie „nadąża”, to powinien po prostu postarać się mu pomóc, nawet poprzez krótkie indywidualne rozmowy w czasie przerwy lub po lekcji. „Nie umiesz? To Twoja wina! Za mało się uczyłeś! Twoja mama nie zapłaciła tyle, aby Ci więcej pomóc”. Bardzo nie lubię sarkazmu w ustach nauczycieli. To nie jest bowiem miejsce i czas na takie zachowanie! Ja, będąc teraz nauczycielem, sama się pytam swoich uczniów, czy wszystko rozumieją, czy mogę im coś więcej wytłumaczyć, czy potrzebują więcej wsparcia. I o dziwo – nie potrzebują. Nigdy nie stosuję dwuznacznych wypowiedzi, bo wiem, jak bardzo mogą być raniące. Trochę więcej uczucia wobec ucznia, naszego klienta – to jest moja „technika”. Tego również doświadczyłam w Monachium i tym mnie zmotywowano.
Jest Pani również autorką książki „Znasz angielski? Poznaj niemiecki! Kompendium językowo-kulturowe”. Czy uważa Pani, iż nauka dwóch języków na raz jest efektywniejsza?
Na pewno są osoby, które są tak utalentowane językowo, że są w stanie uczyć się nawet paru języków obcych jednocześnie. Ja niestety nie miałam takich zdolności językowych. Ucząc się języka niemieckiego, musiałam ograniczyć stosowanie języka angielskiego i języka polskiego, bo inaczej te języki mi się mieszały. Dobrze jest jednak mieć jakieś podstawy, wiedzę językoznawczą, na podstawie której układamy elementy puzzli, np. wiedza o języku niemieckim była budowana na podstawie mojej wiedzy o języku angielskim i polskim. Tak było na początku – aż do osiągnięcia poziomu średnio zaawansowanego. Zatem ta wiedza o innych językach pomaga, ale jedynie na początku. Wiemy z języka polskiego, co to jest czasownik, przymiotnik, rzeczownik itp. Z języka angielskiego wiemy, że odmiana czasownika może być prostsza niż w przypadku języka polskiego. Niektóre słowa w języku polskim i angielskim są podobne, niektóre znaczą coś zupełnie innego. Alfabet jest niby taki sam, ale wymowa jest różna. Takie proste rzeczy, ale… ułatwiające zrozumienie innego języka. W książce głównie pisałam o swoich przeżyciach na emigracji, dawałam rady, jak odnaleźć się w niemieckim świecie, jak nauczyć się języka niemieckiego poprzez listy najważniejszych słów (czasowników i rzeczowników) w języku niemieckim, jak uprościć gramatykę języka niemieckiego, pomijając elementy, które nie są konieczne do życia. Język angielski jest jedynie dodatkiem w oddzielnych sekcjach. Tytuł książki musiał zawierać wszystkie elementy, które zawarłam w mojej książce, dlatego jest taki, a nie inny. Natomiast najważniejszą częścią tego tytułu jest „Poznaj niemiecki! Kompendium językowo-kulturowe”, ponieważ w książce piszę głównie o języku niemieckim i o swoich wpadkach w Niemczech, które wynikały z moich przyzwyczajeń, pewnych wzorców zachowań z Polski i z USA, gdzie również mieszkałam.