Światowy producent artykułów sportowych numer dwa (po marce Nike, przyp.red) zaczyna nowy rozdział w swojej bogatej historii. To za sprawą w pełni zrobotyzowanej fabryki produkcji butów w miejscowości Brodswinden (Bawaria). Jest to zarazem symboliczny powrót produkcji do Niemiec, gdyż zdecydowana większość towarów marki Adidas wytwarzana jest w Azji.
(tutaj w formacie PDF dostępna pełna lista Adidas – fabryki i dostawcy)
Do tej pory, pomijając główną siedzibę w Herzogenaurach, jedynym zakładem na terytorium Niemiec był ten znajdujący się w Scheinfeld. Produkuje on jednak tylko i wyłącznie mocno spersonalizowane rzeczy dla wszystkich sportowców i drużyn będących twarzami marki lub produkty ściśle powiązane z imprezami o wysokim prestiżu, jak na przykład Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, których Adidas od lat jest jednym z głównych sponsorów.
Adidas i wspólnicy
Fabryka powstała we współpracy z technologicznym partnerem Adidasa, firmą Oechsler. „Naszym celem jest produkcja tam, gdzie są nasi klienci” powiedział Jan Hill, który zarządza projektem „Speedfactory”, jak potocznie nazwany został nowy zakład. Prócz firmy Oechsler, do parku technologicznego swoje „trzy grosze” dorzuciły takie marki jak Siemens, BASF, Manz czy Kuka. Główną pracę w odróżnieniu od fabryk w Azji wykonują roboty, a aktualnie zatrudnionych 120 pracowników to w większości specjaliści IT i technolodzy potrzebni do utrzymania ruchu. Domyślnie planowanych jest 160-200 stanowisk.
Jaka będzie wydajność?
Nowy zakład ma w aktualnych założeniach produkować 500 000 par butów rocznie. Czy to duża ilość? W ogólnym rozrachunku, pomijając już fakt pracy ludzkich rąk znikoma, ponieważ Adidas we wszystkich swoich fabrykach wytwarza 360 milionów butów rocznie.
Aktualnie nie wypłynie to znacząco na wysoko procentowy udział tego zakładu w ogólnej produkcji, lecz firma stawia kroki ku przyszłości i pełnej automatyzacji, aby mieć gotowe i sprawdzone rozwiązania krok przed konkurencją na zmieniającym się rynku. Na rynku gdzie rola człowieka stopniowo ograniczana jest do minimum, komentuję szef Adidasa, Kasper Rorsted.
„Speedfactory to znacznie więcej niż produkt” – Paul Gaudio, szef marketingu Adidas.
„Pomysł jest wliczony w koszty, po prostu chcemy być szybsi w realizacji naszych celów, aktualnie od pierwszych pomysłów do gotowego produktu potrzebujemy jako firma 18 miesięcy, za długo” kontynuował. Dokładnie takie jak te w pełni zmechanizowane zakłady mają pomóc w innowacjach i usprawnionym wprowadzaniem nowości na rynek. Adidas prócz obecnego zakładu w Brodswinden planuje wybudowanie identycznego w Atlancie (USA). To głównie za sprawą mocnego wejścia w domowy i jednocześnie największy rynek głównego konkurenta, Nike.
Dzisiejsze oczekiwania klientów są zupełnie inne, lojalność do marki traci na wartości. Klienci przywykli do otrzymywania produktów natychmiast (Amazon), bądź w jak najkrótszym czasie, co staje się jednocześnie coraz większym wyznacznikiem zakupów.
Celem jest, aby indywidualne i spersonalizowane produkty prócz lepszej jakości wykonania i materiałów, znalazły się u klienta w ciągu 24 godzin od złożenia zamówienia – tak przedstawia się stanowisko firmy Adidas.
źródło: inFranken.de, Süddeutsche Zeitung, Adidas
Mój komentarz do tego jest taki:
Zaprojektowałem i kupiłem sobie jakiś czas temu takie buty i mogę potwierdzić, że szefowie Adidas mają rację. W moim przypadku od daty złożenia zamówienia do dnia doręczenia przesyłki minęło 6 tygodni, a sama paczka, śledząc jej drogę (Sendungsverfolgung), aby dotrzeć do Niemiec pokonała pół świata; Chiny, Hongkong, Korea Południowa, Polska. Mimo, iż w moim wypadku czas oczekiwania nie był kryterium zakupu, to zdaję sobie sprawę z tego, że większość, zwłaszcza młodego pokolenia jest mocno roszczeniowa i chciałaby mieć wszystko na już, w tej chwili, a najpóźniej jutro. Dlatego pomysł uważam za dość innowacyjny z potencjałem zwrotu.
Pomijając powyższy fakt zamówień, sama idea fabryki w Niemczech jest dobra, można się sprzeczać czy to nie jedynie zagrywka PR-owa, lecz nawet jeśli tak, to bardzo dobra. Produkcja po wielu latach wraca do Niemiec, co z pewnością spece od reklamy rozdmuchają w świadomości konsumentów do granic możliwości, nawet jeśli będzie to „tylko” 1.5% ogólnej produkcji. Kolejna ciekawa kwestia: nikt nie słyszał o tym, aby Nike budowało swoją fabrykę gdziekolwiek w Niemczech, odbiłoby się to światowym echem… a dokładnie to robi Adidas, planując otwarcie produkcji dla Amerykanów w Atlancie.
Reasumując: marka wróciła do domu a slogan „Adidas – Made in Germany” jest z perspektywy firmy warty każdej ceny.
PS. Poszukują ludzi, gdyby ktoś z czytelników był zainteresowany odsyłam TU.