Merkel o bilansie decyzji migracyjnej
Była kanclerz Niemiec Angela Merkel (CDU) nawet dekadę po słynnym stwierdzeniu „Wir schaffen das” nie żałuje swojej decyzji z 2015 roku o otwarciu granic dla uchodźców. W zapowiedzi dokumentu NDR, który zostanie wyemitowany w poniedziałek wieczorem w telewizji publicznej ARD, podkreśliła, że Niemcy poradziły sobie z wieloma wyzwaniami, a proces integracji wciąż trwa.
„Do tej pory udało nam się osiągnąć bardzo wiele, a to, co pozostaje do zrobienia, musi być nadal kontynuowane” – stwierdziła Merkel. Zdanie to po raz pierwszy wypowiedziała w 2015 roku, w szczytowym momencie kryzysu migracyjnego, w odniesieniu do wyzwań związanych z integracją przybyłych osób.
Spór o ocenę skutków kryzysu migracyjnego
Odmienne stanowisko zaprezentował niedawno obecny kanclerz Niemiec, Friedrich Merz (CDU). W połowie lipca ocenił on, że integracja w dużej mierze się nie powiodła. „Dziś wiemy, że w tym obszarze, o którym mówiła wówczas kanclerz Merkel, najwyraźniej sobie nie poradziliśmy. Liczby dotyczące integracji mówią jednoznacznym językiem” – podkreślił Merz.
Merkel natomiast wciąż pozostaje zwolenniczką wspólnego, europejskiego podejścia do polityki migracyjnej. „Jeśli w Europie podzielimy się w sprawie polityki azylowej i migracyjnej, będziemy mieli ogromny problem. Potrzebujemy silnej, zjednoczonej Europy” – zaznaczyła była kanclerz.
„Nie mam wątpliwości co do tej decyzji”
Angela Merkel wprost przyznała, że nie żałuje decyzji o wpuszczeniu uchodźców do Niemiec. „Nie mam żadnych wątpliwości, że podjęłabym ją ponownie. Oczywiście w rezultacie AfD stała się silniejsza. Ale czy to jest powód, by decyzji, którą uważałam za ważną, słuszną i zgodną z godnością człowieka, nie podejmować? Zdecydowanie nie” – powiedziała była kanclerz.
Jak podkreśliła, nie brała pod uwagę opcji siłowego odpychania migrantów na granicy. „To w ogóle nie wchodziło dla mnie w grę. Nigdy nie zgodziłabym się na takie rozwiązanie” – zaznaczyła.
Społeczne wsparcie i siła Niemiec
Merkel przypomniała również, że w 2015 roku w Niemczech nie brakowało osób gotowych do pomocy. „Wielu ludzi nie chciało, abyśmy zdradzili nasze wartości, szczególnie w zakresie godności człowieka. Wielu z nich z zaangażowaniem wspierało uchodźców” – powiedziała.
Jednocześnie odrzuciła zarzut, że kraj został przytłoczony napływem migrantów. „Nie sądzę, abyśmy przeciążyli Niemcy. To jest silne państwo” – podkreśliła była kanclerz.
źródło: welt.de





Powinna zostać publicznie spalona żywcem na stosie!
Niech już zamknie jadaczkę ta zdrajczyni Niemiec i siedzi cicho w Szwajcarii gdzie się wyniosła po zrobieniu bałaganu w Europie na dekady. Niech siedzi i się nie wypowiada.