Niemcy ubolewają nad wysokimi cenami paliwa, prądu i gazu – a koalicja kłóci się o to, jak odciążyć obywateli. Grupa negocjacyjna z trzema przedstawicielami SPD, Zielonych i FDP próbuje osiągnąć porozumienie. Ale rozmowy jeszcze nie przyniosły oczekiwanych rezultatów.
Zieloni odrzucili propozycję ministra finansów
Jedno jest pewne: minister finansów Christian Lindner (FDP) najwyraźniej się przeliczył, jeśli chodzi o jego propozycję zniżki na tankowanie. W zeszłym tygodniu zażądał, aby każdy kierowca na miejscu, podczas tankowania na stacji benzynowej, otrzymał rabat rzędu 30-40 centów za litr. Lindner nie uzgodnił jednak swojego pomysłu z koalicjantami. Zieloni wyraźnie odrzucili tę propozycję, ponieważ zakłada ona ulgę przede wszystkim dla największych pożeraczy paliwa, jakimi są SUV-y.
Zieloni nalegali na wdrożenie w życie swojego starego pomysłu wyborczego, polegającego na „pieniądzach energetycznych”. Każdy obywatel (od niemowlęcia aż po seniora) otrzymałby taką samą kwotę od państwa. Jest jednak pewien haczyk. Zieloni nie potrafią do tej pory określić, który urząd miałby się tym zająć. Stworzenie takiego systemu zajęłoby miesiące.
Premia za mobilność
Minister pracy, Hubertus Heil (SPD), zaproponował premię za mobilność jako wyjście z tej zagmatwanej sytuacji. Jak wynika z informacji kręgów negocjacyjnych, koncepcja przewiduje ulgę uzależnioną od dochodów, a dla pracowników i urzędników dodatek za mobilność miałby być wypłacany wraz z ich regularną pensją miesięczną. Pracodawca otrzymuje kwotę z powrotem od państwa, płacąc odpowiednio mniej podatku od wynagrodzenia. Zaleta takiego rozwiązania? Byłoby to szybkie i nie wymaga zbędnej biurokracji.
Koalicja jest obecnie na etapie ustalania wysokości i widełków wynagrodzenia. Jedna z opcji brzmi następująco: przy zarobkach do 2.000 euro otrzymacie 50 euro, z pensją od 2.001 do 3.000 euro będzie to 35 euro, natomiast przy zarobkach od 3.001 do 4.000 euro otrzymacie 20 euro. Kosztowałoby to państwo miliard euro miesięcznie. Premia za mobilność miałaby być wypłacana przez co najmniej trzy miesiące, najlepiej zarabiający mają jej nie otrzymać. Nadal nie jest jasne, czy FDP będzie uczestniczyć w tym projekcie.
Źródło: www.t-online.de
Jeszcze niech wprowadzą limit wdechów dla każdego, kto wyczerpie limit dostanie kulkę w głowę, albo będzie musiał płacić podatek od CO2.
Zawsze też można obciąć zasiłki nierobom, a te pieniądze przeznaczyć dla płacących podatki, niech ludzie pracujący też coś mają dla siebie, bo na razie tylko sponsorują pasożytnictwo
Dokladnie tak jest osoby pracujace placa duze podatki a nie roby pobieraja kase z panstwa i smieja z ludzi co pracuja Zenada