Lukas Krämer (28) spędził pięć lat przy montażu kranów. Sześć i pół godziny dziennie, za niecałe 180 euro miesięcznie. „To jest wyzysk” – mówi młody, niepełnosprawny umysłowo mężczyzna z Trewiru (Nadrenia-Palatynat). Za pomocą petycji pod hasztagiem #Stelltunsein domaga się minimalnej płacy w niemieckich warsztatach dla osób niepełnosprawnych.
Ale czy jest to realistyczne żądanie? W Niemczech 320 000 kobiet i mężczyzn z niepełnosprawnością umysłową, fizyczną i psychiczną pracuje w ponad 2900 warsztatach dla osób niepełnosprawnych. Osoby te produkują towary lub świadczą usługi dla prawie wszystkich gałęzi przemysłu. Począwszy od koncernów samochodowych po małe, społeczne start-upy.
Firma Schmidt Spiele korzysta z usług warsztatów dla osób niepełnosprawnych. „Produkujemy tam przykładowo katalogi” – mówi rzecznik Tim Keppke. „Nie ma żadnej zachęty finansowej dla firm, aby to zrobić”.
W skali kraju roczny obrót warsztatów wynosi około ośmiu miliardów euro. „W wielu warsztatach pracownicy muszą pracować od 30 do 36 godzin tygodniowo. Jeśli trzeba dotrzymać terminu, czasem dłużej” – mówi Silke Georgi z projektu JOBinklusive, który prowadzi również kampanię na rzecz sprawiedliwego wynagrodzenia.
Cel: uczestnictwo w życiu zawodowym
Jednak Jana Niehaus z Bundesarbeitsgemeinschaft Werkstätten für behinderte Menschen e. V. wyjaśnia: „Warsztaty dla osób niepełnosprawnych są organizacjami non-profit. Nie realizują one celów związanych z zyskiem ekonomicznym”.
Zadaniem warsztatów jest umożliwienie osobom niepełnosprawnym uczestnictwa w życiu zawodowym, a w niektórych przypadkach przygotowanie ich do wejścia na ogólny rynek pracy. Jest to stosunek pracy podobny do stosunku pracy pracownika: dobrowolny, z nadzorem, mniejszą liczbą obowiązków – i znacznie mniejszym wynagrodzeniem.
W związku z tym pracownicy zazwyczaj nadal otrzymują podstawowe świadczenia od rządu lub emeryturę z powodu pełnego ograniczenia zdolności do zarobkowania. Warsztaty nie byłyby zatem w stanie samodzielnie sfinansować płacy minimalnej.
Krämer uważa, że osoby niepełnosprawne są wykorzystywane jako tania siła robocza
„Osoby niepełnosprawne są postrzegane jako tania siła robocza” – krytykuje Lukas Krämer. „Średnia płaca godzinowa w wysokości 1,35 euro to kieszonkowe”. Jako czterolatek zachorował na zapalenie opon mózgowych, uszkodzone zostały drogi nerwowe.
Nie udało mu się ukończyć szkoły specjalnej i trafił do warsztatu dla niepełnosprawnych. Dziś pracuje jako YouTuber, montażysta wideo i przedstawiciel posła do Bundestagu w mediach społecznościowych.
Krämer zarabia 1.300 euro i jest wyjątkiem. Mniej niż jednemu procentowi pracowników zakładów pracy chronionej udaje się znaleźć zatrudnienie na ogólnym rynku pracy.
Wiele firm, które są prawnie zobowiązane do zatrudniania osób o znacznym stopniu niepełnosprawności, woli płacić składkę wyrównawczą. Z drugiej strony, wiele osób niepełnosprawnych potrzebuje specjalnej ochrony oferowanej przez warsztaty.
Stowarzyszenie Rad Zakładowych w Niemczech obawia się, że wprowadzenie płacy minimalnej zwiększyłoby tylko presję ekonomiczną na zakłady pracy chronionej.
Federalne Ministerstwo Pracy i Spraw Społecznych popiera żądanie sprawiedliwego wynagrodzenia i zleciło przeprowadzenie badania. „Między innymi do połowy 2023 roku mają zostać opracowane alternatywne modele wynagrodzeń”, powiedział rzecznik.
„To o wiele za długo. My potrzebujemy teraz pieniędzy”, mówi Lukas Krämer. Silke Georgi dodaje: „Płaca wystarczająca na życie jest oznaką szacunku dla wykonanej pracy”.
źródło: www.bild.de