Na granicach z Czechami i Tyrolem Niemcy wprowadzili od niedzieli bardziej rygorystyczne przepisy wjazdowe. Minister spraw wewnętrznych Seehofer zapowiedział surowe kontrole. Wypowiedzi zaangażowanych funkcjonariuszy policji wskazują jednak na braki kadrowe i sprzętowe.
Przesłanie niemieckiego ministra było jasne: teraz będziemy działać. „Zaostrzone kontrole” na granicach z Czechami i Tyrolem – tak brzmiał w weekend nagłówek gazety „Bild”, który zacytował wypowiedź ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera. „Każdy, kto nie należy do nielicznych wyjątków, nie może wjechać do kraju” – powiedział cytowany polityk CSU. „Policja federalna będzie to dokładnie monitorować”.
Rzeczywiście, zdjęcia kilometrowych korków na głównych przejściach granicznych, jak na przykład na odcinku między Pragą a Dreznem, zdawały się potwierdzać słowa Seehofera. Aby spowolnić rozprzestrzenianie się niebezpiecznych mutacji koronawirusa, od niedzieli z regionów, w których występują nowe mutacje koronawirusa, mogą wjeżdżać tylko Niemcy i cudzoziemcy z pozwoleniem na pobyt lub zamieszkali w Niemczech. Rozporządzenie nie dotyczy tych, którzy pracują jako lekarze, pielęgniarki, pielęgniarki geriatryczne, kierowcy ciężarówek lub sezonowi pracownicy rolni. Wszystkie muszą jednak wykazać się negatywnym wynikiem testu na koronawirusa i przejść kwarantannę w Niemczech.
Niemiecka policja narzeka na brak personelu i sprzętu
Dla policji federalnej, która ma za zadanie przeprowadzania kontroli, środki te są ogromnym wyzwaniem, ledwo możliwym do wykonania. W ciągu 30 godzin zawrócono 5000 osób, podało dowództwo policji w poniedziałek po południu. Możnaby to uznać za wielki sukces. Z wypowiedzi zaangażowanych funkcjonariuszy, którymi dysponuje SPIEGEL, wyłania się jednak obraz przerzedzonych służb granicznych, które nie są w stanie kontrolować całej granicy. Skuteczne bezpieczeństwo granic jest iluzją – twierdzą funkcjonariusze.
Zgodnie z informacjami, do których dotarła redakcja SPIEGEL, nie wszystkie przejścia graniczne są szczelne, wiele z nich jest kontrolowanych tylko tymczasowo. Na terenie Federalnego Inspektoratu Policji w Chemnitz np. przejazd kolejowy w Oberwiesenthal jest monitorowany tylko w godzinach od 5 do 23. „Nie mamy do tego personelu i sprzętu” – napisał jeden z urzędników w wewnętrznym mailu. Wiadomość ta jest dostępna dla redakcji SPIEGEL. Sprawozdanie z innego urzędu w Saksonii pokazuje, jak słabo urząd ten jest najwyraźniej wyposażony do prowadzenia działań kontrolnych na dużą skalę.
Na przejściu granicznym w Johanngeorgenstadt na granicy z Czechami nie ma toalet. „Trzeba iść na stację benzynową oddaloną o około trzy kilometry, ale jest ona zamykana o 22.00” – powiedział oficer policji federalnej. Funkcjonariusze ogrzewają się we własnych pojazdach, zamiast w ogrzewanych kontenerach czy namiotach. Są zdani na siebie. Jest to ułatwienie dla osób wjeżdżających do Niemiec z Czech podczas zmiany funkcjonariuszy. Patrol nie jest zastępowany na miejscu w Johanngeorgenstadt, ale na stacji Zwickau, oddalonej o prawie 60 kilometrów. Przejście jest wtedy niestrzeżone przez cztery godziny, dodał oficer policji.
Tylko 1000 dodatkowych funkcjonariuszy
Skargi funkcjonariuszy policji federalnej ukazują „zaostrzone kontrole” ministra jako środki o raczej symbolicznym charakterze. Rząd federalny wysłał podobno 1000 dodatkowych funkcjonariuszy policji i jednostek szkoleniowych na granicę z Polską i Czechami. Ale to nie wystarczy, aby faktycznie je uszczelnić. W rzeczywistości rzecznik policji federalnej potwierdza, że nie każdy, kto chce przyjechać do Niemiec, jest sprawdzany. „Szerokość pasma waha się” – w zależności od przejścia granicznego – „od pełnych kontroli do środków, które są elastyczne pod względem czasu i miejsca”.
Szef Związku Zawodowego Policjantów odpowiedzialny za policję federalną, Andreas Roßkopf, ujął to w ten sposób: „W żadnym wypadku nie damy rady uszczelnić granic w 100 procentach. Dotyczy to nawet głównych przejść. Przy pełnej kontroli już po jednej godzinie mielibyśmy tam siedem, osiem kilometrów korka”.
Powrót do Federalnej Straży Granicznej
Istnieją również strukturalne powody, dla których nie jest możliwe osiągnięcie większej ilości funkcjonariuszy. Od czasu zniesienia granic wewnętrznych Policja Federalna przekształciła się w siły poszukiwawcze. Stanie na granicy i sprawdzanie paszportów jest wprawdzie nadal częścią pracy, ale tylko w szczególnych sytuacjach. Z tego powodu przez lata zaginęło wiele sprzętu stosowanego do tego celu – skarżą się funkcjonariusze policji federalnej. „Dziś o posterunku granicznym mówimy wtedy, gdy funkcjonariusz stoi pod tylną klapą swojego radiowozu” – kpi policyjny związkowiec. Brakuje budynków, pomieszczeń sanitarnych oraz aresztów.
Tak było również w 2015 roku, kiedy to w czasie kryzysu uchodźczego Policja Federalna miała powrócić do dawnej Federalnej Policji Granicznej. Dlatego od lat funkcjonariusze uważają, że rząd federalny powinien zakupić mobilne punkty kontrolne z ogrzewanymi kontenerami, systemami oświetleniowymi i większą ilością odzieży termicznej dla funkcjonariuszy na takie przypadki. „To wszystko trwa zbyt długo”, skarży się Roßkopf ze Związku Zawodowego Policjantów, „domagamy się tego od 2015 roku”.
Kierownictwo policji widzi swoją pozycję w dobrej kondycji. Wyposażenie policjantów jest „wystarczające” – mówi jej rzecznik.
źródło: www.spiegel.de