Wczoraj od godziny 5 rano na lotniskach Tegel oraz Schönefeld strajkowały setki pracowników, domagających się podwyżek. W związku z tym wiele lotów musiało zostać odwołanych. Czy w Niemczech grozi paraliż lotniczy?

Wielogodzinny strajk pracowników służb bezpieczeństwa doprowadził do wielu utrudnień dla pasażerów. Sporo lotów zostało odwołanych, a w pozostałych przypadkach trzeba było liczyć się ze sporymi opóźnieniami. Związek zawodowy Ver.di wezwał pracowników służb ochrony do czterogodzinnego strajku ostrzegawczego – akcja trwała od 5 rano do 8.45.

Zaplanowane kolejne rozmowy w sprawie podwyżek

Przyczyną strajku były bezowocne, jak dotychczas, negocjacje ze związkiem branżowym lotniskowych firm ochraniarskich (niem. Bundesverband der Luftsicherheitsunternehmen, w skrócie BDLS) w sprawie umów zbiorowych dla około 23.000  pracowników ochrony. Związek Zawodowy żąda podniesienia stawki godzinowej do 20 euro. 23.01.2019 mają się odbyć kolejne rozmowy na ten temat. Jak zapowiedział rzecznik Ver.di, jeśli do tej pory nie będzie żadnej rozsądnej propozycji, bardzo możliwe, że odbędą się kolejne strajki personelu bezpieczeństwa na niemieckich lotniskach.

400 pracowników nie podjęło pracy

Podczas wczorajszej akcji na lotnisku Schönefeld, zamknięte były wszystkie stanowiska odprawy, a w pracy nie pojawiło się ok. 150 pracowników. Na lotnisku Tegel jeszcze więcej, bo aż 250. Łącznie na obu berlińskich lotniskach ok. 400 pracowników służb ochrony nie pojawiło się w pracy.

Jednak rzecznik obu lotnisk ocenił sytuację jako „stosunkowo spokojną”. Wszyscy podróżujący zostali odpowiednio poinformowani przez linie lotnicze. Na lotnisku Tegel, odprawiono loty długodystansowe, a odwołano 42 połączenia. Z kolei na lotnisku Schönefeld odwołano 5 lotów, a 25 przesunięto na później.

Można powiedzieć, że sytuacja była pod kontrolą, gdyż pierwotny scenariusz zakładał, że strajk dotknie w sumie ok. 80 połączeń lotniczych – zarówno jeśli chodzi o odwołane loty, jak i opóźnione.

Źródło: spiegel.de