W tym roku w Niemczech nie ma już zakazu sprzedaży fajerwerków. Szpitale obawiają się sylwestrowej nocy…

0

Ze względu na pandemię koronawirusa, przez dwa ostatnie lata obowiązywał w Niemczech zakaz sprzedaży fajerwerków. W tym roku znów jest to dozwolone. Szpitale obawiają się tegorocznego „normalnego” Sylwestra, gdyż dla nich oznacza to wielu dodatkowych pacjentów z urazami – a sytuacja w szpitalach i bez tego jest obecnie bardzo trudna.

Szef zarządu Niemieckiego Stowarzyszenia Szpitali (niem. Deutsche Krankenhausgesellschaft, DKG) Gerald Gaß liczy się z tym, że w tegoroczną noc sylwestrową liczba poszkodowanych będzie zbliżona do tej z lat poprzedzających pandemię.

Niemieckie Stowarzyszenie Szpitali apeluje o odpowiedzialne i ostrożne obchodzenie się z rakietami i petardami

„W noc sylwestrową 2020/21, kiedy obowiązywał zakaz sprzedaży fajerwerków, szpitale odnotowały na oddziałach o dwie trzecie mniej ciężkich obrażeń ciała spowodowanych brakiem ostrożności w obchodzeniu się z fajerwerkami” – powiedział Gaß w rozmowie z RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND). Analogicznie, zauważalnie odciążone zostały również izby przyjęć. Zniesienie zakazu sprzedaży fajerwerków w Sylwestra 2022/23 zbiega się w czasie z „utrzymującą się napiętą sytuacją spowodowaną dużą ilością pacjentów z chorobami układu oddechowego i absencją pracowniczą wynikającą z zachorowań”.

Gaß podkreślił, że Niemieckie Stowarzyszenie Szpitali jest przeciwne wprowadzeniu ogólnego zakazu używania fajerwerków, ale apeluje o odpowiedzialne i ostrożne obchodzenie się z rakietami i petardami. „Już samo to może pomóc szpitalom i ich pracownikom” – stwierdził szef zarządu DKG.

Źródło: www.stern.de

Przełomowe orzeczenie dla pracowników w Niemczech: niewykorzystany urlop nie przepada automatycznie po trzech latach

0

Niewykorzystany urlop nie przepada automatycznie po trzech latach – tak orzekł we wtorek w Erfurcie Federalny Sąd Pracy. Dotyczy to sytuacji, gdy pracodawcy nie zwrócą się w odpowiednim czasie do swoich pracowników o wykorzystanie urlopu i nie ostrzegą ich, że wkrótce ich prawo do urlopu może ulec przedawnieniu.

Na pracodawcy spoczywa obowiązek informowania o zaległym urlopie także pracowników długotrwale chorych

Na to przełomowe orzeczenie sądu czekało wielu pracowników w Niemczech, którzy toczą spór w sprawie zaległego urlopu wypoczynkowego, niekiedy sprzed wielu lat. Wtorkowa decyzja Federalnego Sądu Pracy wzmacnia ich pozycję.

Pracodawca ma obowiązek informowania o zaległym urlopie również tych pracowników, którzy są przez dłuższy czas nieobecni w pracy z powodu choroby. Dotychczas groziła im utrata urlopu niewykorzystanego także w roku, w którym przebywali na chorobowym, po upływie 15 miesięcy od zakończenia roku kalendarzowego. Zgodnie z wydanym orzeczeniem, nie ma to już zastosowania.

Jeżeli pracodawca nie dopełni obowiązku poinformowania pracowników o zbliżającym się terminie przedawnienia prawa do urlopu, uprawnienie do płatnych dni wolnych nie przepada

Federalny Sąd Pracy wydając powyższe orzeczenie wykonał decyzję Trybunału Sprawiedliwości UE z września, zgodnie z którą pracodawcy muszą odgrywać aktywną rolę, a nie bezczynnie się przyglądać jak wygasa prawo pracownika do urlopu wypoczynkowego. Jeśli nie dopełnią tego obowiązku, uprawnienie do płatnego czasu wolnego nie ulega przedawnieniu.

Dwie kobiety z Nadrenii Północnej-Westfalii złożyły skargę do sądów najwyższej instancji w Niemczech i w Europie. Chodziło między innymi o 101 dni niewykorzystanego urlopu z kilku lat, a także 14 dni pozostałego urlopu po długotrwałej chorobie.

Źródło: www.bild.de

Orzeczenie sądu w Monachium: uchodźcy muszą się wyprowadzić z wynajmowanego domu

2

Uchodźcy, których pewien mężczyzna z Gräfelfing przyjął do wynajmowanego przez siebie domu, nie mogą w nim dłużej mieszkać wbrew woli właścicieli – tak uznał sąd rejonowy w Monachium. Mężczyzna chciał uzyskać zgodę na drodze prawnej, ale sąd oddalił powództwo.

Sąd: brak uzasadnionego interesu

Osoba, która chce podnająć część wynajmowanej przez siebie powierzchni mieszkalnej lub „oddać ją nieodpłatnie do dyspozycji osób trzecich”, w pewnych okolicznościach rzeczywiście ma prawo do uzyskania zgody wynajmujących – na przykład wtedy, gdy najemcy nie stać już na mieszkanie lub gdy ktoś ma się wprowadzić w celu sprawowania opieki. We wszystkich tych przypadkach musi jednak chodzić o samego najemcę, a nie o osoby trzecie – stwierdził sąd rejonowy. Konkluzja była taka, że mieszkaniec Gräfelfing nie miał „uzasadnionego interesu”, aby uzyskać zgodę właścicieli nieruchomości.

Wdowiec powoływał się na względy humanitarne. Wraz z dwójką dzieci ma do dyspozycji 240 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej, dlatego wiosną przyjął 74-letnią kobietę i jej 15-letnią wnuczkę z Ukrainy.

Silna więź

W międzyczasie między obiema rodzinami wytworzyła się silna więź – podkreśla stowarzyszenie lokatorów. Mieszkaniec Gräfelfing zorganizował pomoc psychologiczną dla 15-latki, która ma za sobą traumatyczne przeżycia związane z wojną i śmiercią matki. 74-letnia babcia pomaga w opiece nad dziećmi wdowca oraz w prowadzeniu gospodarstwa domowego.

Właściciele, którzy mieszkają w sąsiednim domu, wskazali na fakt, że ze względu na złe doświadczenia z przeszłości już przy podpisywaniu obecnej umowy najmu wyraźnie zaznaczyli, że chcą absolutnego spokoju i że nikt inny nie może wprowadzić się do domu ich lokatora. Początkowo wyrazili zgodę na przyjęcie uchodźców, bo wiedzieli, że nie wolno im zakazać krótkich wizyt. Jednak po upływie ośmiu tygodni nie chcieli już dłużej tego tolerować.

Stowarzyszenie lokatorów zamierza podjąć dalsze kroki prawne

W toczącym się postępowaniu najemcę wspierało monachijskie stowarzyszenie lokatorów, które pokryło koszty prawne. Dla stowarzyszenia pomoc humanitarna to zdecydowanie uzasadniony interes.

Zdaniem przewodniczącej Beatrix Zurek, wyrok, który zapadł we wtorek w sądzie rejonowym w Monachium, jest dramatyczny nie tylko dla dwóch Ukrainek: „Może on oznaczać konieczność powrotu do schronisk również dla wielu innych uchodźców, których sytuacja jest już i tak wystarczająco trudna.” Zurek zapewniła, że po przeanalizowaniu uzasadnienia wyroku stowarzyszenie prawdopodobnie złoży apelację.

Źródło: www.br.de

Białe święta w Niemczech? Raczej nie w tym roku…

0

Prognoza pogody na Wigilię 2022 roku w Niemczech niestety nie wygląda dobrze: zamiast białego puchu mieszkańców tego kraju mogą zaskoczyć temperatury sięgające nawet 16 stopni Celsjusza i ponura pogoda.

Po marznącym deszczu, licznych wypadkach z powodu gołoledzi we Frankonii i ataku prawdziwej zimy, już w środę w Niemczech nastąpi w pogodzie „zwrot o 180 stopni” – twierdzi meteorolog Dominik Jung. Potwierdza to także aktualna prognoza pogody Niemieckiej Służby Meteorologicznej (niem. Deutscher Wetterdienst, DWD).

Korzyścią płynącą z nagłej zmiany pogody jest to, że poprawi się sytuacja na niemieckich drogach. Ale jest też i pewna wada: fani zimy najprawdopodobniej będą musieli w tym roku zapomnieć o białych świętach. Według aktualnej prognozy, w Wigilię będzie raczej mokro i nieprzyjemnie. Mieszkańcy Niemiec powinni się przygotować na zdecydowanie zbyt wysokie temperatury jak na tę porę roku oraz prawdopodobnie deszczowe święta.

Koniec marzeń o białych świętach?

Według prognozy DWD, od piątku w południowo-zachodnich Niemczech w najcieplejszym momencie dnia termometry wskażą nawet 16 stopni powyżej zera. Zdaniem Dominika Junga są to wartości, których właściwie nie należałoby się spodziewać aż do marca. Według eksperta, na dzień przed Wigilią nie będzie już śladu po zimie. W piątek i w sobotę mogą pojawić się burze. Poza tym spodziewane są duże opady deszczu. Chwil ze słońcem będzie niewiele.

Początek tego tygodnia upłynął pod znakiem marznących opadów na zachodzie i w centrum Niemiec. Według Niemieckiej Służby Meteorologicznej, wszystko wskazuje na to, że w kolejnych dniach będzie szaro, a w wielu miejscach temperatury wzrosną powyżej dziesięciu stopni. Taka pochmurna pogoda prawdopodobnie będzie towarzyszyć mieszkańcom Niemiec także w święta. Ma być stosunkowo ciepło, wietrznie i deszczowo. Jednak na dokładną prognozę pogody na święta trzeba jeszcze trochę poczekać.

W środę na przeważającym obszarze kraju ma być szaro, spodziewane są przelotne opady deszczu. Temperatury wzrosną do 6-11 stopni Celsjusza, przy czym w regionie Oberrhein termometry mogą pokazać nawet 13 stopni, natomiast w południowo-wschodniej Bawarii tylko od 2 do 6 stopni. W górach i nad morzem może silnie wiać. W nocy ze środy na czwartek na południowym wschodzie Niemiec znów może zrobić się ślisko. Według meteorologów, w rejonach górskich i nad Morzem Północnym nadal będzie wiał porywisty wiatr. W czwartek pogoda pozostanie szara i deszczowa, ale na południe od Dunaju mieszkańcy mogą liczyć na więcej chwil ze słońcem. Podczas gdy na północnym i południowym wschodzie temperatury wzrosną do maksymalnie 6 stopni Celsjusza, w regionie Oberrhein niewykluczone są temperatury sięgające aż 15 stopni. W całym kraju będzie wietrznie.

Jaka pogoda na święta?

Po krótkiej przerwie w piątek rano na zachodzie i południowym zachodzie spodziewane są intensywne opady deszczu. Z kolei na obszarze rozciągającym się od Szlezwiku-Holsztynu po Uckermark należy oczekiwać niewielkich opadów. Temperatura wyniesie od 9 do 16 stopni Celsjusza na południowym zachodzie i od 5 do 10 stopni Celsjusza na północnym wschodzie. W wyższych partiach gór i u podnóża Alp meteorolodzy ponownie spodziewają się porywistego wiatru.

Według Niemieckiej Służby Meteorologicznej, w okresie świątecznym będzie ciepło jak na tę porę roku oraz wietrznie. Wychodząc z domu lepiej zabrać ze sobą parasol.

Na chwilę obecną, tegoroczny grudzień w Niemczech jest o 2,9 stopnia chłodniejszy od średniej temperatury z lat 1961-1990, ale odchylenie to będzie się zmniejszać za sprawą zmian w pogodzie w najbliższych dniach. Zdaniem eksperta, wkrótce może też powrócić zima – choć już nie w tym roku. „Ale to wszystko jest jeszcze bardzo niepewne” – wyjaśnia meteorolog Dominik Jung z serwisu pogodowego Q.met.

Źródło: www.infranken.de

Moskwa twierdzi, że Berlin i Warszawa nadal zamawiają rosyjską ropę mimo embarga

0

Od 1 stycznia ropa miała przestać płynąć rurociągiem „Przyjaźń” z Rosji do Polski i Niemiec. Tak przynajmniej deklarował rząd niemiecki i polski. Moskwa twierdzi teraz, że Niemcy i Polska ponownie zamówiły ropę.

Zamówienia z Berlina i Warszawy na ropę?

Według rosyjskich źródeł, Niemcy i Polska zamówiły ropę z Rosji na przyszły rok – mimo embarga. „Zadeklarowali, że od 1 stycznia nie będą już pobierać ropy z Rosji. Otrzymaliśmy jednak zamówienia od polskich konsumentów. „Dajcie nam trzy miliony ton w przyszłym roku i 360 tys. ton w grudniu” – powiedział we wtorek w rosyjskiej telewizji, szef państwowego koncernu rurociągowego Transnieft, Nikołaj Tokarev. Niemcy również złożyły już zamówienie na pierwszy kwartał 2023, jak dodaje Tokarev. Jak dotąd nie było potwierdzenia wypowiedzi Tokareva ze strony Berlina i Warszawy.

Co dalej po 1 stycznia?

Związek Radziecki, a potem Rosja, dostarczały od 1963 roku ropę poprzez rurociąg „Przyjaźń”. Od początku grudnia bieżącego roku, z powodu rosyjskiej napaści na Ukrainę, rozpoczętej przez przywódcę Kremla, Władimira Putina w UE obowiązuje embargo na rosyjską ropę, która jest sprowadzana drogą morską. Niemcy i Polska zadeklarowały natomiast, że od 1 stycznia dobrowolnie zrezygnują też z rosyjskiej ropy dostarczanej rurociągiem.

Źródło: www.focus.de

Mężczyzna przyłapany na paleniu papierosa na peronie ukarany grzywną w wysokości 3.400 euro. Okazało się, że był poszukiwany dwoma listami gończymi…

0

Ten papieros drogo go kosztował: w minioną niedzielę pewien mężczyzna musiał zapłacić prawie 3.400 euro kary po tym, jak został przyłapany na paleniu na peronie szybkiej kolei miejskiej, gdzie jest to zakazane. Powodem tak wysokiej grzywny było to, że – jak się okazało po sprawdzeniu jego danych osobowych – wobec 32-latka wydano wcześniej dwa nakazy aresztowania.

Z informacji podanych w poniedziałek przez hamburską policję wynika, że do zdarzenia doszło około godziny 6:30. Z powodu popełnionego wykroczenia, mężczyzna znalazł się na celowniku patrolu policji kontrolującego właśnie teren dworca w dzielnicy Harburg. Funkcjonariusze sprawdzili więc dane osobowe 32-latka i odkryli, że od listopada 2022 roku jest on poszukiwany dwoma listami gończymi za przestępstwa narkotykowe i spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym.

Mężczyzna uniknął kary pozbawienia wolności

Poszukiwany mężczyzna stanął więc przed wyborem: albo zapłaci grzywnę w wysokości prawie 3.400 euro, albo trafi do więzienia na 105 dni.

Jak poinformował nadkomisarz policji Rüdiger Carstens, poszukiwany mężczyzna pod eskortą policji udał się do bankomatu i zdołał pobrać z konta część wymaganej kwoty – około 700 euro. Następnie, po rozmowie telefonicznej, jego znajoma wpłaciła na komisariacie pozostałą kwotę w wysokości 2.700 euro.

Tym sposobem 32-latek uniknął więzienia i mógł opuścić komisariat jako „wolny człowiek”.

Źródło: www.t-online.de

Niemcy: Parkowanie dla mieszkańców jest zbyt tanie?

1

Od 2020 roku nie obowiązuje w Niemczech już górny limit, jesli chodzi o ceny identyfikatorów parkingowych dla mieszkańców. Od tego czasu tylko nieliczne miasta podniosły opłaty. Niemieckie stowarzyszenie ds. ochrony środowiska (niem. Deutsche Umwelthilfe) mówi o „absurdzie” i domaga się zwiększenia opłat za parkowanie dla mieszkańców.

Parkowanie powinno być droższe?

W połowie 2020 roku Bundestag i Bundesrat obaliły obowiązujący do tej pory ogólnokrajowy limit kosztów identyfikatorów na parkowanie dla mieszkańców w wysokości 30,70 euro rocznie. W większości dużych niemieckich miast mieszkańcy mogą jednak nadal parkować swoje samochody za około 30 euro rocznie. „88 miast nadal pobiera tylko 8 centów lub mniej od osób posiadających identyfikator parkingowy dla mieszkańców – mimo że dwie trzecie z nich jest upoważnionych przez swój lokalny rząd do ustalania rozsądnych opłat” – ogłosiła Deutsche Umwelthilfe (DUH).

DUH zbadał opłaty za parkowanie mieszkańców w 104 miastach, w tym we wszystkich głównych miastach, a także w pięciu największych miastach każdego z krajów związkowych. Tylko 13 z badanych miast podniosło opłaty za identyfikatory parkingowe dla mieszkańców, odkąd umożliwiły to rząd federalny oraz rządy krajów związkowych. „To absurdalne subsydiowanie prywatnych samochodów kosztem przyjaznej dla klimatu komunikacji miejskiej – i po raz kolejny jest to ukłon w stronę posiadaczy samochodów” – powiedział Jürgen Resch, federalny dyrektor wykonawczy stowarzyszenia Deutsche Umwelthilfe.

Wyższe opłaty za duże pojazdy?

Niemieckie stowarzyszenie ds. ochrony środowiska wzywa do podniesienia opłat za parkowanie dla mieszkańców do co najmniej jednego euro za dzień. „W przypadku szczególnie dużych pojazdów powinny być pobierane znacznie wyższe opłaty niż w przypadku małych samochodów” – stwierdza DUH w swojej ocenie. Zgodnie z raportem, dochody powinny zostać przeznaczone na rozbudowę sieci autobusów i pociągów, a także ścieżek rowerowych i chodników.

Kraje związkowe i gminy mogą regulować opłaty

Kraje związkowe i gminy mogą regulować opłaty dla dzielnic miejskich, w których występuje znaczny niedobór miejsc parkingowych. W tym celu rządy krajów związkowych mogą wydawać rozporządzenia dotyczące opłat. Bawaria, Brandenburgia, Brema, Nadrenia-Palatynat, Saksonia-Anhalt i Szlezwik-Holsztyn nie skorzystały jeszcze z tej możliwości. Według DUH obowiązuje tu nadal górna granica 30,70 euro. „Hamburg podniósł opłaty – ale tak nieznacznie, że nie należy się spodziewać efektu tych działań” – twierdzi niemieckie stowarzyszenie ds. ochrony środowiska.

W Nadrenii Północnej-Westfalii, największym niemieckim landzie, spośród dużych miast tylko Neuss i Bonn zdecydowały się już na podwyżki cen. W Kolonii dyskutowano o znacznej podwyżce, ale decyzję odłożono na później, jak podaje DUH

Parkowanie kwestią społeczną?

ADAC uważa za zasadniczo pozytywne to, że gminy mają większą swobodę w ustalaniu opłat za identyfikatory parkingowe. Daje to miastom i gminom więcej możliwości efektywniejszego zarządzania deficytowymi miejscami parkingowymi, stwierdził automobilklub w odpowiedzi na pytanie zadane przez tagesschau.de. „Ale musi też pozostać możliwość mieszkania w śródmieściu i parkowania blisko domu. Musi być taka opcja, zwłaszcza dla starszych osób, a także rodzin.”

Stowarzyszenie jest krytyczne wobec prób zmuszania ludzi do rezygnacji z samochodów ze względu na związane z tym koszty. Roman Suthold, ekspert ds. mobilności w ADAC Nordrhein, podkreślił to w wywiadzie dla tagesschau.de:

„Możliwość mieszkania w centrum miasta i parkowania w rozsądnej odległości od miejsca zamieszkania nie może jednak stać się kwestią społeczną, tak aby na samochód mogły sobie pozwolić tylko osoby posiadające własne miejsce parkingowe lub wystarczający budżet.”

„Zasadniczo, miasta potrzebują ogólnej koncepcji, która wykracza poza pobieranie opłat i pokazuje mieszkańcom alternatywne rozwiązania, zanim w życie wejdą drastyczne podwyżki”- kontynuuje Suthold. Należą do nich na przykład garaże osiedlowe, niedrogi i niezawodny transport publiczny oraz ścieżki rowerowe godne tego miana.

W Sztokholmie za parkowanie płaci się do 1.200 euro rocznie

Przedstawiając swój postulat, stowarzyszenie Umwelthilfe odnosi się również do systemów pobierania opłat w innych krajach. Na przykład w stolicy Szwecji, Sztokholmie, parkowanie dla mieszkańców jest niezwykle drogie. Jeśli chcielibyście mieć miejsce parkingowe dla mieszkańca w centrum miasta wokół starego miasta Gamla Stan, jak również nieco dalej na terenie miasta, musielibyście zapłacić 1.100 koron szwedzkich (około 100 euro) miesięcznie. W ciągu roku jest to równowartość około 1.200 euro. W Rydze i Amsterdamie należałoby zapłacić odpowiednio ok. 1020 euro i 576 euro.

Szeroki zakres cen w niemieckich miastach

„W dużych miastach, takich jak Düsseldorf czy Frankfurt nad Menem, dwanaście metrów kwadratowych przestrzeni publicznej kosztuje jedyne 25 euro rocznie” – mówi Robin Kulpa, zastępca szefa działu transportu i kontroli zanieczyszczeń powietrza w stowarzyszeniu Umwelthilfe. Aby chronić klimat i „uczynić nasze miasta bardziej przyjaznymi do życia”, opłaty za parkowanie musiałyby stać się wyższe.

W Niemczech uchwalone już nowe przepisy spowodowały dużą rozpiętość cen w różnych miastach. Podczas gdy miasta takie jak Bochum (22 euro) pozostają nawet znacznie poniżej starego pułapu cenowego 30,70 euro rocznie, kierowcy we Fryburgu muszą zapłacić nawet 480 euro rocznie. Według DUH regulacja tego miasta jest „wzorcowa”, ponieważ opłaty są tam uzależnione od wielkości samochodu.

Źródło: www.tagesschau.de

Tragiczny finał wieloletniego sporu o uciążliwy hałas: 61-latek z Hamburga zabił sąsiada. Teraz usłyszał wyrok

1

Sąd w Hamburgu skazał 61-letniego mężczyznę na osiem lat i dziesięć miesięcy pozbawienia wolności za zabójstwo – poinformował w poniedziałek sąd krajowy. 2 maja mężczyzna zadał śmiertelne ciosy nożem swojemu sąsiadowi, ponieważ ten zbyt głośno oglądał telewizję.

Wieloletni spór z powodu uciążliwego hałasu

61-latek ugodził o 5 lat starszego mężczyznę co najmniej dwanaście razy. Podczas rozprawy oskarżony powiedział, że przez wiele lat cierpiał z powodu hałasu dochodzącego z mieszkania sąsiada, który mieszkał piętro wyżej. W ciągu dnia głośny telewizor nie przeszkadzał mu tak bardzo, ale w nocy nie mógł spać.

Ponadto 66-letni sąsiad często przyjmował gości. Słychać było jego głośne rozmowy ze znajomymi, a niekiedy butelki toczące się po podłodze – opowiadał oskarżony na rozprawie w sądzie krajowym w Hamburgu.

Głośny sąsiad był wielokrotnie upominany

Wobec hałaśliwego sąsiada wytoczono nawet powództwo o eksmisję. Jednak sąd orzekł na jego korzyść, w związku z czym nie musiał on opuszczać zajmowanego mieszkania.

Po popełnieniu przestępstwa oskarżony sam zgłosił się do zakładu karnego znajdującego się w hamburskiej dzielnicy Fuhlsbüttel. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny.

Źródło: www.spiegel.de

Niemcy: prawie dziesięć procent pracowników szpitali nieobecnych z powodu choroby

1

Wysoka absencja pracowników, mnóstwo pacjentów z chorobami układu oddechowego i wąskie gardła w dostawach leków – to problemy, z jakimi borykają się obecnie niemieckie szpitale. Szef zarządu Niemieckiego Stowarzyszenia Szpitali (niem. Deutsche Krankenhausgesellschaft, DKG) Gerald Gaß powiedział Niemieckiej Agencji Prasowej, że niemal co dziesiąty pracownik jest nieobecny z powodu choroby. To oznacza absencję o 30-40 procent wyższą niż zwykle o tej porze roku.

Dodał, że wielu pracowników choruje na choroby zakaźne, co jest spowodowane m.in. dużą liczbą pacjentów. Obecnie w całych Niemczech oprócz zakażeń koronawirusem odnotowuje się wiele zachorowań wywołanych wirusem grypy, a w przypadku dzieci także wirusem RSV.

Gaß domaga się zmniejszenia biurokracji w szpitalach

Nawet bez tego sytuacja kadrowa jest trudna – stwierdził Gaß. W efekcie w wielu szpitalach nie ma już możliwości przyjmowania kolejnych pacjentów. W niektórych oddziałach nie są spełnione wymogi dotyczące minimalnej ilości personelu.

W tej skomplikowanej sytuacji nie ma łatwego rozwiązania. Gaß powiedział, że jednym z nich mogłoby być zmniejszenie biurokracji i wymagań dotyczących dokumentacji. Jego zdaniem niemiecki minister zdrowia powinien jeszcze raz się temu przyjrzeć i dać szpitalom więcej swobody w tym zakresie. Aktualnie powinno się wymagać od personelu pielęgniarskiego dokumentowania tylko najpotrzebniejszych rzeczy, które są istotne dla procesu leczenia pacjenta, aby w ten sposób zyskać więcej czasu na opiekę pielęgniarską.

Szef DKG opowiedział się również za tym, by w obecnej sytuacji nie obowiązywały dolne limity dotyczące liczby personelu. Jego zdaniem szpitale powinny same podejmować decyzje dotyczące tego, czy są w stanie zapewnić pacjentom odpowiednią opiekę pomimo mniejszej liczby pracowników na oddziale.

Niedobory leków

Szpitale i gabinety lekarskie w Niemczech wskazują też na to, że w ostatnim czasie brakuje wielu leków.

Organizacja zrzeszająca farmaceutów w Niemczech (Bundesvereinigung Deutscher Apothekerverbände, ABDA) skarży się na niepotrzebną biurokrację. „Syrop na gorączkę przygotowany w aptece na indywidualne zamówienie kosztuje oczywiście więcej, a nie jest refundowany przez kasy chorych, jeśli nie jest przepisany na recepcie. A przecież lekarz nie może wiedzieć, że w aptece nie będzie syropu na gorączkę” – powiedziała prezes ABDA Gabriele Overwiening Niemieckiej Agencji Prasowej.

Źródło: www.stern.de

Niemiecki minister pracy: przedsiębiorstwa powinny zatrudniać także starszych kandydatów

2

W związku z niedoborem wykwalifikowanych pracowników w Niemczech, federalny minister pracy Hubertus Heil zaapelował do firm, aby nie odsuwały starszych pracowników na boczny tor. „Niedobór wykwalifikowanych pracowników stanowi zagrożenie dla wzrostu gospodarczego. Dlatego nie możemy już sobie pozwolić na to, by wiele firm nie zatrudniało osób po 60. roku życia” – powiedział polityk SPD w wywiadzie dla gazety „Bild am Sonntag”. Dodał, że trzeba zadbać o to, by w firmach były miejsca pracy dostosowane do wieku. „To jedyny sposób na zapewnienie realnej możliwości pracy do emerytury” – stwierdził.

Większość osób w Niemczech chce przejść na emeryturę w wieku 63 lat lub nawet wcześniej

Jednak według obliczeń Federalnego Instytutu Badań nad Ludnością (niem. Bundesinstitut für Bevölkerungsforschung), w ciągu ostatnich dziesięciu lat współczynnik aktywności zawodowej osób w wieku 60-64 lat wzrósł bardziej niż w jakiejkolwiek innej grupie wiekowej; zwiększył się nawet odsetek osób pracujących, które już osiągnęły wiek emerytalny. Dotyczy to jednak przede wszystkim pracowników z wyższym wykształceniem. Jednocześnie niemiecki rynek pracy opuszcza wiele osób w wieku 63 lub 64 lat – a więc na długo przed osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego. Co czwarty z nich godzi się nawet na to, że w związku z wcześniejszym przejściem na emeryturę otrzymywane świadczenia będą niższe.

Według badania przeprowadzonego przez instytut badania opinii publicznej Insa na zlecenie gazety „Bild am Sonntag”, większość osób w Niemczech chce przejść na emeryturę w wieku 63 lat lub nawet wcześniej. Tak planuje postąpić 62 procent ankietowanych. Tylko 8 procent respondentów stwierdziło, że chce pracować do 67. roku życia lub dłużej.

Heil przeciwny dalszemu podwyższaniu wieku emerytalnego w Niemczech

Heil podtrzymał swoje stanowisko, że nie powinno się dalej podnosić wieku emerytalnego w Niemczech. „To nie ustawowy wiek emerytalny musi wzrosnąć, ale rzeczywisty” – stwierdził.

W miniony weekend kanclerz Olaf Scholz mówił o tym, że sytuacja na rynku pracy wymaga zwiększenia odsetka osób, które pracują aż do osiągnięcia wieku emerytalnego. Dodał, że istnieje także pewien potencjał jeśli chodzi o aktywność zawodową kobiet. Jednak aby uwolnić ten potencjał, należy rozszerzyć ofertę całodziennej opieki nad dziećmi w żłobkach, przedszkolach i szkołach.

Źródło: www.zeit.de