Zgodnie z najnowszym raportem płac DGB (DGB-Deutscher Gewerkschaftsbund, czyli Niemieckie Zrzeszenie Związków Zawodowych), to właśnie urzędnicy w Bawarii zarabiają zdecydowanie najwięcej. Z kolei najniższe pensje mają urzędnicy w Berlinie i w regionie Saary. Elke Hannack, wiceprzewodnicząca DGB, krytykuje tą sytuację podkreślając, że takie zróżnicowanie płac ma wpływ na świadczenie usług w służbie publicznej. Landy, które płacą mniej, mają problem w walce konkurencyjnej o nowych pracowników.
Zarobki wyższe nawet o 8000 euro w skali roku
Elke Hannack uważa, że jest to zupełnie niezrozumiałe, dlaczego np. świeżo upieczona urzędniczka w zakładzie karnym w Berlinie miałaby zarabiać 12% mniej niż jej koledzy czy koleżanki na tym samym stanowisku w Bawarii. To samo dotyczy nauczycieli z Nadrenii-Palatynatu, których wynagrodzenie jest w skali roku niższe o ponad 8000 euro brutto niż w przypadku nauczycieli z Bawarii.
Różnice niosą za sobą negatywne konsekwencje
Konsekwencją takich różnic w wynagrodzeniach może być służba publiczna, która nie będzie w 100% spełniać swojej roli. Ewidentnie brakuje długofalowej strategii związanej z polityką personalną. Zamiast tego mamy do czynienia z płacami „patchworkowymi” – różnymi w całych Niemczech.
Badanie DGB pokazuje wynagrodzenie urzędników w 16 landach zarówno, jeśli chodzi o jego wysokość, jak i stosunek pensji do czasu pracy. Badane są także podwyżki w ciągu ostatnich 10 lat. Porównanie dotyczy trzech grup wynagrodzeń: A7, A9 i A13, które oznaczają służbę niższego, wyższego i najwyższego szczebla. Płace podawane są jako kwoty brutto niezamężnych/nieżonatych oraz bezdzietnych urzędników.
źródło: welt.de