Coraz więcej krajów związkowych łagodzi rygorystyczne środki wprowadzone w ostatnich tygodniach w celu powstrzymania pandemii koronawirusa. Berlin nie jest wyjątkiem: od maja mieszkańcy będą mogli ponownie spotykać się w grupach, pod warunkiem przestrzegania zasad higieny.
Berliński Senat złagodził niektóre obostrzenia wprowadzone w czasie kryzysu koronawirusowego i zniósł restrykcyjny zakaz zgromadzeń. Burmistrz Michael Müller określił to mianem pierwszej fazy łagodzenia dotkliwych, surowych ograniczeń. Jednocześnie podkreślił, że sytuacja jest nadal niestabilna, nie ma więc mowy o powszechnym „odwołaniu alarmu”.
Nawet 20 osób może spotkać się na spotkaniu prywatnym lub rodzinnym, o ile mają ku temu uzasadnione powody. Tym samym, ceremonie pogrzebowe, chrzty lub wesela znów będą mogły się odbywać. Od 4 maja dozwolone będą również nabożeństwa kościelne, spotkania i festyny organizowane na wolnym powietrzu. Może w nich uczestniczyć do 50 osób – pod warunkiem, że przestrzegane będą przepisy dotyczące higieny.
Senat zadecydował jednocześnie, że duże imprezy kulturalne i sportowe, z udziałem ponad 5.000 osób, pozostaną zabronione do 24 października. Wydarzenia gromadzące ponad 1.000 uczestników będą mogły znów się odbywać dopiero po 31 sierpnia.
Kluby, teatry, opery i obiekty kulturalne również muszą pozostać zamknięte do końca lipca. Tylko berlińskie muzea mogą zostać ponownie otwarte z dniem 4 maja. Działalność mogą wznowić także miejskie biblioteki, przynajmniej częściowo. Na początek możliwe będzie korzystanie z wypożyczalni. Poszczególne instytucje mogą korzystać z przepisów łagodzących dotychczasowe obostrzenia tylko wtedy, gdy spełnią wymogi dotyczące higieny i zachowania minimalnych odległości, które obowiązywały w czasie kryzysu koronawirusowego.
„Nie możemy dopuścić do drugiej fali zakażeń”
„Zasadą pozostaje, że każda osoba jest zobowiązana ograniczyć do minimum kontakt fizyczny i społeczny z innymi ludźmi oraz zachowywać minimalny dystans 1,50 metra”, powiedział burmistrz Berlina Michael Müller. Podkreślił też, że należy zachować czujność, aby nie dopuścić do ponownego zwiększenia dynamiki wzrostu zachorowań.
Dlatego od przyszłego tygodnia berlińczycy będą musieli nosić maski ochronne w autobusach, pociągach podmiejskich i w metrze. Obowiązek ten ma na celu ograniczenie ryzyka przenoszenia koronawirusa. W przeciwieństwie do kilku innych niemieckich krajów związkowych, nie będzie to jednak dotyczyło sektora handlu detalicznego. W sklepach, jak również w przypadku kontaktu z osobami z grupy podwyższonego ryzyka, stosowanie takiego środka ochronnego jest jedynie „zdecydowanie zalecane”. W celu zasłonięcia ust i nosa można używać nie tylko zwykłych masek chirurgicznych, czy uszytych samodzielnie, ale także chust lub szali.
Według Müllera, w transporcie publicznym nie da się egzekwować przepisów dotyczących odległości i ograniczeń dostępu, jak to ma miejsce w przypadku sklepów, stąd konieczność wprowadzenia obowiązku noszenia masek. Osoby, których nie stać na zakup maseczek, będą mogły odebrać je bezpłatnie w specjalnie wyznaczonych punktach dystrybucji. Na razie nie przewiduje się nakładania kar pieniężnych na berlińczyków za nieprzestrzeganie obowiązku noszenia masek ochronnych w środkach transportu publicznego. Müller wyjaśnił, że według Senatu nie będzie takiej konieczności, aczkolwiek wszystko zależy od podejścia mieszkańców, sytuacja będzie więc monitorowana.
Źródło: n-tv.de