Strona główna Wiadomości z Niemiec Aktualności Libia chce strzelać do uchodźców

    Libia chce strzelać do uchodźców

    Libia chce strzelać do uchodźców

    Jak podaje włoska agencja prasowa ANSA, libijski premier Fajiz as-Saradż, zwrócił się do Szefa Sztabu Sił Powietrznych, których jest zwierzchnikiem, o dokonywanie ataków w celu zatapiania łodzi przemytników, płynących w kierunku Europy przez wody terytorialne Libii.

    „Z imienia Najwyższego Dowództwa Armii Libijskiej, proszę o natychmiastowe i pilne podjęcie kroków w ramach walki z nielegalną imigracją oraz handlem paliwem i jego pochodnymi, poprzez użycie lotnictwa i zastosowanie siły gdy zajdzie taka konieczność, aby nie dopuścić do tych przestępstw” – zalecając również współpracę z siłami morskimi.

    Czy świat jest gotowy na tak radykalne kroki?

    Biorąc pod uwagę aktualny ton politycznie poprawnych wypowiedzi, rozkazy te wydają się być czymś do tej pory niespotykanym: Premier państwa (oficjalnie uznany przez ONZ, po wcześniejszym upadku reżimu Mu’ammara al-Kaddafiego przyp. red.) w krótkim dokumencie dla wojska nakazuje bezpośredniego użycie siły.

    Jaki miałoby skutek i wpływ na nasze życie wysadzenie w powietrze łodzi?

    O tych, którzy nie przeżywają podróży mówi się aktualnie niewiele, bądź wcale, a jeśli już, wykorzystuje się ich śmierć do politycznych gier, jeszcze szerzej otwierając granice i zmuszając do tego innych. Świat jest pełen znieczulicy społecznej. Typowego Kowalskiego lub Mustermanna średnio interesuje to, ile osób chcących dostać się do Europy topi się dziennie w Morzu Śródziemnym nie znosząc trudów podróży. Czy śmierć zadana za sprawa celowego ataku miałaby inny wpływ na naszą opinię? Jest to wielce wątpliwe.

    Co z uchodźcami?

    Znacznie mniej wątpliwe wydaje się być to, jaki wpływ taka „profilaktyczna” akcja premiera Libii miałaby na podejmowanie decyzji przez uchodźców, którzy dopiero zamierzają się wybrać w taką podróż. Aktualnie ryzykują zatonięciem, a sądząc po ich ilości podejmują to ryzyko bez większego zastanowienia, gdyż wiedzą, że po dopłynięciu nikt ich nie deportuje. Gra jest warta świeczki. Czy w przypadku świadomości pewnej śmierci, spowodowanej celowym zatapianiem łodzi i statków, ci sami ludzie płaciliby dalej przemytnikom, aby tylko na nie wejść?

    żródło: ansamed.infotgcom24

    Mój komentarz tego jest taki:

    Jesteśmy bezbronni, politycy (z małymi wyjątkami) nie mają pomysłów na kryzys emigracyjny. Nie podejmują żadnych decyzji, które mogłyby zatrzymać tę wędrówkę ludów ani żadnych, które miałby chociaż minimalny wpływ na pozytywniejszy odbiór zaistniałej sytuacji przez zwykłych obywateli. Obywateli, którzy za ten cały cyrk płacą własnymi podatkami, a którym zabronione jest posiadanie chociażby broni dla własnej samoobrony, podczas gdy jednocześnie karane jest szerzenie „mowy nienawiści’’

    Dlatego trudno dziwić mi się ludziom, którzy oficjalnie nigdy by się do tego nie przyznali, lecz w duchu, cicho, popierają taki pomysł. Nie zdziwiłbym się również podobnemu zachowaniu polityków, aktualnie niewiedzących co robić. Ucieszyliby się, że ktoś „odwaliłby” za nich „brudną” robotę. Jedyne czego można by się było po większości spodziewać, to wykorzystania sytuacji dla słupków poparcia i jednoczesnego, publicznego wieszania głównego pomysłodawcę. Hipokryzja? Ależ skąd, polityka.

    Reasumując: aż strach zapytać dla ilu z nas jest to najlepsza wiadomość dnia, a dla ilu, gdy tylko dojdzie do skutku, wielka tragedia?

    Obserwuj
    Powiadom o
    guest

    0 komentarzy
    Inline Feedbacks
    View all comments
    0
    Co o tym myślisz? Skomentuj!x