Zapraszamy do przeczytania wywiadu z profesorem Sucharitem Bhakdi oraz Karina Reiß, którzy są zdania, że obostrzenia, które zostały wprowadzone w Niemczech są nieadekwatne do sytuacji. Oto kim są rozmówcy:
72-letni Sucharit Bhakdi jest specjalistą w dziedzinie mikrobiologii i epidemiologii zakażeń. Przez 22 lata kierował Zakładem Mikrobiologii Medycznej i Higieny na Uniwersytecie Johannesa Gutenberga w Moguncji i był aktywny w opiece nad pacjentami, w badaniach i nauczaniu. Opublikował ponad 300 prac naukowych z dziedziny immunologii, bakteriologii, wirusologii i chorób sercowo-naczyniowych. Oprócz licznych nagród został odznaczony Orderem Zasługi Kraju Nadrenii-Palatynatu.
Oprócz tego w wywiadzie bierze udział Prof. dr hab. rer. nat. Karina Reiß. 45-latka prowadzi badania i wykłada w Centrum Badawczym Quincke na Uniwersytecie Chrześcijańsko-Albrechckim w Kilonii – do niedawna razem z mężem. Od ponad 15 lat pracuje w dziedzinie biochemii, infekcji, biologii komórkowej i medycyny. Jej kwalifikacje zawodowe dokumentuje ponad 60 publikacji w międzynarodowych czasopismach naukowych, za które otrzymała liczne nagrody i wyróżnienia.
Panie profesorze Bhakdi, w przeciwieństwie do większości innych naukowców, mówi pan, że koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż normalne wirusy grypy. Jakie są ku temu podstawy?
Bhakdi: Śmiertelność. Ponieważ jest to liczba, którą infekolog zawsze musi brać za podstawę. To był i jest jednym z największych błędów w tej pandemii, że liczba zakażeń została uznana za najważniejszy punkt odniesienia i nadal jest brana pod uwagę.
Czy może Pan to wyjaśnić bardziej szczegółowo?
Bhakdi: Nawet jeśli brzmi to trochę cynicznie, aby uzyskać właściwą podstawę do stwierdzenia zagrożenia wirusem, trzeba policzyć liczbę osób poważnie chorych i policzyć zgony – a nie liczbę osób, które wykazały wynik pozytywny. Śmiertelność wynosi więc tylko 0,1 do 0,2 procent chorych. To oznacza, że na każde 1000 chorych umiera maksymalnie dwóch. A to jest dokładnie w zakresie normalnej grypy. Dlatego też koronawirus nie jest bardziej niebezpieczny niż grypa.
Jednak Instytut Roberta Kocha mówi o 4,5-procentowej śmiertelności i zgłasza ponad 1000 nowych zakażeń każdego dnia. Jak to do siebie pasuje?
Reiß: Oczywiście wirusy korony nie zniknęły. Ale Instytut Roberta Kocha nie rozróżnia pomiędzy tymi, którzy uzyskali wynik pozytywny, a tymi, którzy zachorowali, ale rejestruje każdy pozytywny test jako nowy przypadek korony. Ponadto przeprowadza się coraz więcej testów. Jeśli zwiększy się liczbę testów, liczba pozytywnych wyników naturalnie wzrośnie. Wzrasta również liczba fałszywie dodatnich testów, ponieważ testy PCR są podatne na błędy. RKI musiałby po prostu wytłumaczyć, w jakim stopniu liczba zgonów wynosi 4,5 procent, jak zakładają. Ale nie mogą tego zrobić, bo prostu ich tyle nie ma.
Bhakdi: RKI przedstawia przypadki zakażenia, choroby i zgonu w sposób zniekształcony i nie wyjaśnia, że istnieje duża liczba niezgłoszonych przypadków. Gdyby RKI miał rację, około 70 z 1700 osób, które w czwartek uzyskały wynik pozytywny, musiałoby poważnie zachorować i umrzeć w ciągu najbliższych kilku dni. Ale tak nie będzie.
Więc opowiada się pan za tym, aby nie przeprowadzać więcej testów?
Bhakdi: Szeroko zakrojone testy muszą się skończyć, ponieważ nie mają rozstrzygającego charakteru. Nie ma powodu, aby badać zdrowych ludzi bez objawów. Jeśli ktoś jest chory, powinien zostać zbadany. To jest w porządku. Przy okazji, tak się robi w przypadku każdego wirusa.
W tym kontekście mówi pan, że już 80 do 90 procent Niemców jest odpornych na chorobę Corony. Jak to wyjaśnić?
Bhakdi: Odporność nie oznacza, że nie można się zarazić. Z koronawirusem jest tak, że 85 procent zarażonych nie jest poważnie chorych. Więc ci ludzie są odporni na wirusa. Bycie odpornym oznacza, że nie zachoruje się poważnie.
I to jest uniwersalna, naukowa definicja odporności?
Bhakdi: Oczywiście. Być odpornym oznacza być odpornym na chorobę. Nie przeciwko infekcji. Na przykład w przypadku grypy, mimo szczepienia, można się zarazić. Ale ze względu na ochronę szczepionki nie zachoruje się.
Co zapewnia tę naturalną odporność?
Bhakdi: Wszystkie wirusy atakują ludzkie komórki. Układ odpornościowy zwalcza te wirusy swoimi limfocytami. Wśród nich znajdują się tzw. limfocyty zabójcze, które zabijają komórki atakowane przez wirusy – czyli chore komórki. Źródło pożaru jest, że tak powiem, ugaszone, wirus nie może się już rozmnażać, a człowiek staje się znowu zdrowy. Dlatego potencjalnie niebezpieczne szczepienie nie jest w większości przypadków konieczne.
Ale czy nie trzeba chronić w szczególności grup ryzyka? Jak powinno zachowywać się pokolenie powyżej 65 roku życia?
Bhakdi: Sam należę do grupy ryzyka. Ale nie chcę, żeby ludzie wokół mnie byli ograniczeni w taki sposób, żeby ich egzystencja i ich życie były niszczone tylko po to, żeby mnie chronić. To byłby egoizm.
Więc uważa pan, że proporcjonalność środków jest nieodpowiednia w przypadku obostrzeń?
Bhakdi: Tak. Ta dysproporcja środków w przypadku obostrzeń niszczy kraj, niszczy istnienie wielu ludzi, prowadzi do bankructw firm, do chorób psychicznych, a nawet do samobójstw. Mój apel: po prostu pozwólcie, aby życie toczyło się normalnie. Niebezpieczeństwo, jakie stwarza koronawirus, nie uzasadnia wszystkich tych ograniczeń i ich konsekwencji.
Więc odrzuca pan szczepienia, bo są zbyt niebezpieczne. Ale co jest złego w prostszym sposobie ochrony? Jaki jest argument przeciwko obowiązkowym maskom?
Bhakdi: Obowiązkowa maska jest idiotycznym pomysłem, ponieważ ma chronić przed niebezpieczeństwem, którego w ogóle nie ma. Maski mają szkodliwy wpływ psychologiczny, na przykład na dzieci w szkole. To, co robi się tam z dziećmi, jest prawie torturą.
Co pan powie na coraz częstsze doniesienia o długotrwałym uszkodzeniu różnych narządów osoby wcześniej zarażonej koronawirusem?
Bhakdi: W prawie każdym wirusie występują uszkodzenia wtórne. Nawet w przypadku grypy. Jest to dobrze znane i nie jest to szczególna cecha Covid-19. Są to indywidualne przypadki, absolutne wyjątki, które są obecnie często przedstawiane jako reguła.
Jak można wyjaśnić stosunkowo wysoką liczbę zgonów w takich krajach jak USA, Brazylia czy inne?
Bhakdi: Tak, w innych krajach wskaźnik śmiertelności jest zdecydowanie wyższy niż w Niemczech. Pod koniec roku nie znajdzie się jednak nigdzie znaczącego nadmiaru śmiertelności, ale być może liczby, które są tylko nieco wyższe niż normalnie średnio w ciągu roku, nawet po silnej fali grypy. Dlatego nie należy przywiązywać zbyt wielkiej wagi do koronawirusa. Na dodatek, zmarły umiera niemal wyłącznie z jedną lub kilkoma wcześniejszymi chorobami. Średnia wieku wynosi ponad 80 lat.
Panie Bhakdi, nie widzieliśmy pana jeszcze w takich talk show jak Lanz, Illner, Plasberg i inne. Nie chce pan brać w nich udziału czy nie jest zapraszany?
Bhakdi: Oczywiście, że nie jestem zapraszany. (…) Nie ma zainteresowania innymi punktami widzenia. Nasz minister zdrowia Szlezwiku-Holsztynu, Heiner Garg, na przykład, zwięźle powiedział, że zna mój punkt widzenia i nie ma dla mnie czasu. Życzyłbym sobie bardziej dogłębnej dyskusji. Nie do przyjęcia jest bycie wyciszanym, gdy nie zgadza się z głównym nurtem.
Co by pan polecił politykom? Koniec z tymi wszystkimi obostrzeniami? Żadnych więcej zasad dotyczących odległości? Znowu pełne stadiony?
Bhakdi: Oczywiście. Nie ma epidemii o znaczeniu krajowym, a zatem nie ma powodu do wprowadzania tych wszystkich ograniczeń.
Reiß: Wszystkie środki powinny zostać natychmiast zniesione. Ale oczywiście nie powinno się chodzić do pracy ani na karnawał, kiedy jest się przeziębiony. Nie powinieneś też iść do dziadków, jeśli i tak są już chorzy. Należy również przestrzegać środków higienicznych, takich jak mycie rąk. To obowiązywało jednak zanim pojawił się koronawirus.
źródło: www.fuldaerzeitung.de
